piątek, 16 listopada 2018

Rozdział 11


 Bred i George, do willi Luogo di Silenzio, wrócili dopiero wieczorem niezadowoleni, że nie udało im się obejrzeć wywiadu z Andrieiem w roli głównej. Niestety zdjęcia się przeciągnęły, bo roztargniona od rana Jenni zepchnęła tyłkiem stojącą na molo torbę z kosmetykami, którą ktoś tam beztrosko postawił, prosto do oceanu. Ściągnięcie nowych trwało kilka godzin. Zmęczeni mężczyźni padli na kanapę w salonie, powoli sączyli drinki, zezując przy tym nieprzyjaźnie na dziewczynę, która bynajmniej nie przejawiała żadnych odznak skruchy.
- Przestańcie się mazać głupki!
- Sama jesteś durna jak but! - Bred pociągnął duży łyk. - Jak można nie zauważyć ogromnej walizy? Musiałaś się tak wiercić po tym pomoście?
- Ma duże dupsko, więc nawet nie zauważyła jak ją popchnęła. - Wtrącił się George i prawie w tej samej chwili oberwał kapciem. Jenni nie znała litości, traktowała obu aktorów jak upierdliwych, młodszych braci, a ich przystojne buźki i plajbojowskie sztuczki zupełnie nie robiły na niej wrażenia.
- Wy świnie! Znacie słowo wypadek?! Nagrałam ten wywiad, ale wam nie pokażę! - Obrażona obróciła się na pięcie i ruszyła do swojej sypialni. Nie zdążyła dojść do schodów, bo złapały ją dwie pary rąk. Wylądowała na kanapie między skruszonymi mężczyznami.
- Cichaj. Masz ładniejszą dupcię od Lopezki.
- Okrąglutką jak jabłuszko. Słowo. - Podlizywali się bezwstydnie.
- Adam, chodź! Będziemy oglądać Andrieia - wydarli się w kierunku gabinetu, gdzie pisarz próbował skończyć obiecany artykuł. Zadowolony z tej niespodziewanej przerwy, choć wcześniej przysiągł sobie odpuścić filmik, natychmiast podniósł się z fotela.
- Idę! - Jak zawsze, kiedy się do czegoś zmuszał, pisanie szło mu strasznie opornie. Kogo on oszukiwał? Zawsze starał się być szczery ze sobą, ale ostatnio jakoś mu nie wychodziło. Przed oczyma ciągle stała mu twarz piosenkarza, cała w pąsach, z ogromnymi, zaszokowanymi czarnymi oczami. Miał wtedy wielką ochotę go pocieszyć i przytulić. Od nieszczęsnej awantury z Richardem bardzo się starał być rozsądnym. Starał ze wszystkich sił. Doskonale wiedział, że zbytnie zbliżanie się do Anioła nie było dobrym pomysłem i to z wielu względów. Kiedy jego drugi poważny związek rozpadł się z hukiem przyrzekł sobie, że już nigdy nie rzuci się głową w przepaść. Nie tolerował jednorazowych przygód, choć chętnych nie brakowało, zwłaszcza odkąd stał się sławny i zamożny. Wyznawał zasadę wszystko albo nic. Zresztą nie miał ochoty próbować kolejny raz, jego pokiereszowane serce mogło tego nie wytrzymać. Żywił nieśmiałą nadzieję, że czegoś się w końcu nauczył i poprzestanie na przyjaźni.
- Siadaj. Piękny będzie nawijał. - Dziewczyna, teraz już odprężona, podsunęła mu pod nos przygotowaną wcześniej miskę z popcornem.
- Wygląda na nieobecnego duchem. - Adam natychmiast zauważył roztargnienie dyskutującego z dziennikarką mężczyzny.
- Rzeczywiście. Może jakaś ślicznotka wpadła mu w oko. - Niepoprawny George każdego sądził według siebie.
- Przystojniak z niego. - Jenni okiem znawczyni podziwiała prezentującego swoje wdzięki Andrieia. Doceniła też jego umiejętności aktorskie i doświadczenie w pracy z kamerą. Doskonale wiedział jak się ustawić, by wyglądać jak najlepiej.
- Raczej stary, cwany wyga. Próbuje namieszać w głowie prowadzącej. - Bred sam wielokrotnie wykorzystywał tego rodzaju sztuczki.
- Tafił swój na swego. Z Ofrą to nie przejdzie.
- Nigdy nie wiadomo. Takie młode, ponętne ciasteczko, każdej może rzucić się na mózg. - Jenni wpatrzona w ekran zaczęła żałować, że nie zainteresowała się bliżej Andrieiem.
- Co to za dziennikarstwo. Miało być o pracy, nowych piosenkach, a ona tu wyjeżdża z osobistymi pytaniami. - Oburzył się Adam.
- Nie bądź dzieckiem. Krótko siedzisz w tym biznesie. To najciekawsza część - z kim, gdzie i dlaczego. Kogo niby obchodzi jego dorobek artystyczny. Mogą sobie o tym poczytać w internecie. Romanse sławnych i bogatych zawsze są gorącym tematem, zwłaszcza jak ktoś wyrobił sobie opinię wybrednego księcia.
 Skupieni na wywiadzie nie słyszeli jak ktoś od kilku minut nerwowo dzwonił do bramy. Zlitowała się dopiero Celina. Przybysz wyminął ja w pędzie, nawet nie zerknąwszy, jakby była niewidzialna. Brutalnie potraktowane drzwi wejściowe uderzyły z impetem o ścianę. Zdyszany Demkowicz wbiegł do salonu. Jego oczy rozszerzyły z przerażenia na widok rozjarzonego ekranu telewizora.
-  Zacznij delikatnie obchodzić się z moim domem dzikusie! Nie wystarczy ci martwa kukułka? - Odwrócił głowę pisarz.
- Niee....! - Andriei rzucił się w jego kierunku, ale było już za późno. Zobaczył jak usta grafomana układają się w okrąglutkie O.
- ... Jasne włosy, zielononiebieskie oczy, smukła sylwetka, wydatna dolna warga... - Te słowa dodały mężczyźnie odwagi jaką mają straceńcy. Głupi wścibski babsztyl. Miał jeszcze szansę, zanim zupełnie się pogrąży. Niewielką, ale miał. Jeśli jej nie wykorzysta umrze ze wstydu.
- Czego się znowu drzesz?! - Odchylił się na krześle, co nic nie dało. - Co wyprawiasz? - Facetowi jak nic kompletnie odbiło. Zdeterminowany, gotowy na każde głupstwo by dopiąć swego, stanął przed nim zasłaniając telewizor, a rękami zatkał mu uszy.
- Nie możesz tego oglądać!
- Niby dlaczego? - Przesunął się w bok, wyciągnął szyję i usiłował zobaczyć to, czego tak bardzo mu zabraniał. Jak większość pisarzy Adam był bardzo ciekawskim osobnikiem, a zdesperowany Demkowicz wybrał najgorszą z możliwych metod, by odwrócić jego uwagę.
- Bo ja tak mówię! - Walnął najmocniejszym argumentem na jaki było go, w tej chwili kompletnego zwieszenia mózgu, stać.
- Zwariowałeś? Korona zaczęła cię uciskać Księciuniu?
- Jenni, skasuj to natychmiast! - Szare komórki Andrieia w końcu zaskoczyły.
- Co będę z tego mieć? - Aktorka nigdy nie traciła możliwości zrobienia dobrego interesu. Cała jej rodzina pracowała w handlu i odnosiła na tym polu spore sukcesy, a jak mówią niedaleko pada jabłko od jabłoni.
- Pamiętasz pokaz mody , który ostatnio oglądałaś? - Umiejętnie kusił dziewczynę, jednocześnie walcząc z pisarzem, który za wszelką cenę próbował go odepchnąć. Okazał się silniejszy niż na to wyglądał.
- Mhm...- Zamruczała kupiecka duszyczka dziewczyny, wahającej się między lojalnością w stosunku do gospodarza a przeźroczystym cudeńkiem.
- Zdobędę dla ciebie ten różowy komplet. - Głos mężczyzny uwiódłby nawet na wpół głuchą osiemdziesięciolatkę, a co dopiero biedną kobietę ze słabością do francuskiej bielizny.
- Przekupna małpo! Ani się waż!- wydyszał Zauber.
- Przepraszam Adam. Ale to haftowana w angielskie różyczki koronka, więc sam rozumiesz...
- Kobieto puchu marny...!
- I po sprawie. - Zadowolony Andriei rozluźnił uścisk po tym jak Jenni skasowała nagranie przy aplauzie ze strony obu aktorów, bijących jej głośno brawo.
- I wy przeciwko mnie? Ohydni spiskowcy! - Adam wstał z fotela, wbił twarde spojrzenie w Demkowicza, a potem przewrotnie się uśmiechnął pokazując sławne dołeczki. Zielononiebieskie oczy zalśniły. Krok po kroku, nie wzbudzając podejrzeń, dotarł do drzwi, chwycił za klamkę, błyskawicznym ruchem wskoczył do środka i przekręcił klucz.
- Do wiadomości  wszystkich gnid! - Warknął odpowiednio głośno by wszyscy zdrajcy go usłyszeli. - Może i nie wyglądam inteligentnie, ale potrafię się posługiwać internetem. Znajdę ten przeklęty wywiad, choćbym miał paść trupem, a potem zamorduję Andrieia w możliwie najpaskudniejszy sposób, jeśli powiedział to co myślę!
- No stary. - Bred poklepał załamanego piosenkarza po ramieniu. - Zacznij pisać testament.
                                                               ***
   Zarówno pisarz jak i piosenkarz, mieli naprawdę  kiepską noc. To jedno, wypowiedziane w chwili emocji zdanie, poruszyło potężną lawinę zdarzeń. Media społecznościowe pokazały swoją moc. W ciągu kilku godzin plotka, o zauroczeniu do tej pory nieosiągalnego, pociągającego piosenkarza tajemniczą osobą, rozeszła się lotem błyskawicy. Paparazzi wyciągnięci nad ranem z łóżka przez szalejące redakcje, wietrzące znakomity zarobek, ruszyli na łów. Nikogo nie obchodziło, że właśnie bawili się cudzym życiem i próbowali się jego kosztem dorobić.
   Adam, tknięty złym przeczuciem, zawzięcie szukał filmu z ostatnim wywiadem Ofry, ale okazało się to niełatwym zadaniem. Sprawa była zbyt świeża. W końcu wpadł na pomysł i zapisał się do największego na facebooku fanklubu Demkowicza. Tutaj bardzo szybko znalazł nieszczęsną zgubę. Po kilkukrotnym obejrzeniu feralnego fragmentu, pod wpływem nieoczekiwanego wyznania, nie wpadł bynajmniej w romantyczny nastrój. Był wściekły. Naprawdę wściekły. Nie spodziewał się, że ktoś zazwyczaj powściągliwy w mówieniu o swoim prywatnym życiu i doświadczony w show biznesie jak Demmkowicz, popełni taką idiotyczną gafę. Nie było jeszcze piątej rano, jak paparazzi wpadli na trop. Szybko powiązali fakty i wyciągnęli pasujące im do kontekstu wnioski. Guzik ich obchodziło, czy prawdziwe. Najważniejsze, że zyskali chwytliwy temat, który będzie można ciągnąć tygodniami, nieźle nabijając sobie przy okazji portfele. Pół godziny później do roboty zabrali się fani po obu stronach. Zaczęły się ziszczać najgorsze scenariusze jakie wcześniej podsunęła pisarzowi rozszalała wyobraźnia. Nieraz hejterzy naubliżali mu od kretynów, ale czegoś takiego jeszcze nie widział.
- Kurwa, czy ci ludzie nie sypiają? - Mamrotał pod nosem. Omal nie wylał na siebie chyba już entej filiżanki kawy, kiedy zobaczył mnożące się jak karaluchy wpisy na swoim profilu Facebooka i Istagrama.
,, O Boże, to niemożliwe! Pójdziesz prosto na dno piekła!"
,, Nie waż się więcej do niego zbliżać popaprańcu"
,, Stary dziadu, trzymaj chutliwe łapy z daleka od naszego Księcia"
,, Zboku, jak śmiałeś podnieś oczy na Anioła"
,, Zdradź jak to zrobiłeś, sam bym go przeleciał"
,, Wtrącimy cię do piekła, spłoniesz ty i twoje świńskie książki"
,, Każdy ma prawo do miłości, ale pan powinien się wstydzić. Uwieść takiego niewinnego chłopca. Powinien założyć rodzinę, mieć dzieci. Co pan może mu zaoferować?"
,, Znajdę cię i utnę przeterminowane jaja przy samej dupie"
,, Na pewno dosypałeś mu narkotyków. Z taką mordą nigdy nie miałbyś szans u Księcia"
,, Dopadniemy cię i wyruchamy kijem od szczotki stary pedale!"
Na początek poszedł najlżejszy kaliber obelg, potem było już tylko gorzej i gorzej. Nie mógł uwierzyć ile pomyj potrafią wylać ludzie, którzy nawet nie widzieli go na oczy. Jedna niesprawdzona plotka sprawiła, że jeszcze przed śniadaniem miał kilkadziesiąt tysięcy komentarzy. Znacząca większość była od rozwścieczonych fanów Andrieia. Nieliczne głosy rozsądku mówiące, że powinni być szczęśliwi szczęściem swojego idola, zostały zakrzyczane. W końcu rozdzwonił się telefon. Przerażony tym co się dzieje agent, wrzeszczał mu do ucha.
- Człowieku, na co czekasz, zablokuj możliwość komentowania! Usuń te świństwa! Zamknij dom na trzy spusty i nigdzie nie wyłaź. Postaram się to jakoś opanować. Pogadaj z tym kretynem Demkowiczem.

   Andriei zabrał się do sprawy bardziej profesjonalnie. Miał już pewne  doświadczenie w internetowych bojach. Doskonale wiedział, że nawalił. Takich osobistych rzeczy nie opowiada się publicznie, bez porozumienia z drugą stroną. Odkąd Adam zabarykadował się w gabinecie, usiłował pozbyć się nieszczęsnego wywiadu, zwłaszcza z tak popularnego i łatwo dostępnego na całym świecie, You Tube. Poruszył niebo i ziemię, a zwłaszcza swoich prawników oraz speców od internetu. Zablokowali co się dało, ale plotki szerzyły się niczym głowy hydry. Ucięli jeden łeb, wyrastały trzy nowe w innym miejscu. Fani Adama też mu nie przepuścili. Może i byli mniej brutalni, ale za to skuteczniejsi. Inteligentnie wbijali mu szpila po szpili. Na domiar złego sprytnie podburzyli zrzeszenia LGBT. Zalała go fala ostrej krytyki. Nie zawahano się wyciągnąć na światło dzienne wszystkich głupstw jakie w życiu popełnił z lubością je wyolbrzymiając do granic absurdu.
,, Zamiast narzucać się panu Zauberowi, panie chytrusie, proszę otworzyć ciasno zaciśniętą kieskę i wynająć sobie hotel. Nasze Słoneczko ma takie dobre serce. Nie wstyd panu żerować na innych?. Bogacze, zawsze są najskąpsi." - Nie widział sensu tłumaczyć zawziętym bałwanom, że to wytwórnia zadecydowała o jego zakwaterowaniu i tak jak wszyscy płacił za swój pobyt.
,, Co taki burak z zapadłej dziury robi w domu Adama? Podobno nie potrafisz nawet bezbłędnie napisać swojego nazwiska." - Jeden jedyny raz zdarzyło się Andrieiowi przekręcić swoje nazwisko, był wtedy w ciągu długiej i męczącej trasy koncertowej i prawie nie sypiał. Kto by go tam jednak słuchał.
,,Wygadywał pan głupstwa w telewizji, by ośmieszyć naszego najlepszego orędownika? Adam, wiele dla nas zrobił. Masz pan coś do osób LGBT? Jesteś śmieciem o wąskich horyzontach i wstrętnym homofobem. Twoi fani to najgorsze szumowiny na świecie. Jest nas legion. Pokażemy ci naszą siłę." - Nigdy w życiu nie ubliżył żadnemu gejowi, nic do nich nie miał. Często zdarzało mu się współpracować z osobami homoseksulanymi, było wśród nich sporo znanych artystów. Jakim cudem fani Adama wyciągnęli takie wnioski?
,, Oglądam już czwarty filmik z pana koncertu. Może czas nauczyć się śpiewać na żywo? Brać forsę to się bierze za bilety, ale nie chce się nawet otworzyć pyska?" - Najgorsze jednak, najboleśniejsze były tego typu uwagi. Andriei kochał muzykę, żył nią i oddychał. Pewnie, że kilka razy śpiewał z playbacku, ale miał wtedy grypę bądź inne paskudztwo. Dużo się przemieszczał, a na lotniskach można było złapać prawie wszystko, zwłaszcza jeśli ktoś miał osłabiony organizm. Nie chciał zawieść fanów, którzy musieliby wrócić do domu, nie posłuchawszy swojego idola. Niektórzy przyjeżdżali z bardzo daleka. Zawsze starał się na sto procent. Dawał z siebie wszystko, nawet kiedy słaniał się na nogach i miał gorączkę.
- Przestań panikować. - Agent starał się go pocieszyć - To banda durnych dzieciaków, obrażonych i zazdrosnych. Chcą ci dopiec. Zwyczajnie się mszczą. Szybko im przejdzie.
- Zajmij się tym, mam dość. Zwołaj na jutro konferencję prasową
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł?
- Tak. Trzeba hienom rzucić jakąś padlinę inaczej się nie odczepią. Muszę zebrać myśli. - Andiriei poczuł, że dłużej tego nie wytrzyma. W brzuchu burczało mu z głodu. Chociaż nie zmrużył oka nawet na minutę nie był senny. Dlaczego przejmował się tak bardzo zwykłymi hejterami? Ostatnio stał się jakiś wrażliwszy, łatwy do zranienia. Powinien iść przeprosić Adama? Trochę się bał jak zareaguje, ale jako prawdziwy mężczyzna, musiał ponosić konsekwencje swoich czynów. Skoro zachował się jak zakochany, myślący dolną połową nastolatek, trzeba to było teraz jakoś odkręcić.
                                                                 ***
   Adam wpadł na podobny pomysł co Demkowicz. Potrzebował ciszy i spokoju, kilku samotnych chwil na zastanowienie. Kiedy miał problemy zawsze udawał się na długi spacer wzdłuż plaży. O tej porze roku nie było tutaj żywego ducha. Dzieciarnia musiała się uczyć, a rodzice pracować. Zapakował mały plecaczek i gwizdnął na psa, który przybiegł w podskokach, kudłaty cwaniak znał zwyczaje domowników. Przezornie przyniósł nawet smycz, by roztargniony często pan nie zapomniał go zabrać, co mu się czasami zdarzało. Adam schylił się by założyć szczęśliwemu labradorowi obrożę, kiedy podniósł głowę spotkał się w oko w oko ze swoim wrogiem numer jeden.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał cicho. Wyglądało na to, że złość mu nie przeszła. Skoro fani pisarzyny byli tacy bezwzględni, bał się pomyśleć jakim chamstwem błysnęli jego właśni. Nieraz widział próbki ich elokwencji w internecie. Smutek w niebieskozielonych oczach sprawił mu ból.
- Idę się utopić - warknął Zauber. Szkoda, że jego pies jadał wyłącznie mięso z puszki. Chętnie rzuciłby mu na pożarcie tego bezmyślnego bałwana.
- Weź mnie ze sobą. - Prośba była poparta lśniącym, aksamitnym spojrzeniem czarnych oczu.
- Idź w cholerę! - Najwyraźniej chciał go nabrać na tani chwyt kota ze Shreka.
- Adam...Adaś...- Włożył w te dwa słowa całą swoją duszę. Był w tym naprawdę dobry, podobno najlepszy na świecie. Nie na darmo nazywano go Aniołem.
- No dobra, tylko zabierz koniak. Na trzeźwo mogę cię faktycznie utopić w pierwszym napotkanym bele. - Niemądry dzieciak miał podkowy pod oczami. Wyglądał na mocno przygnębionego. Pewno porządnie mu się oberwało.
Słońce zaczęło się już wznosić nad zadziwiająco spokojne wody oceanu. Fale delikatnie uderzały o brzeg, jakby bały sie zmącić panującą ciszę. Nawet mewy latały jakoś wyjątkowo wysoko, nie zwracając na idących obok siebie, milczących mężczyzn uwagi. Piasek chrzęścił pod ich bosymi stopami. Od czasu do czasu jeden drugiemu podawał butelkę, by mógł pociągnąć z niej mały łyk palącego przełyk napoju.
- Przepraszam. Naprawdę przepraszam...- rozległ się zdławiony szept.
- Cii... Nie musisz...Rozumiem jak to jest lepiej niż myślisz.
- Muszę...
- Andriei, ty chyba nie płaczesz?
- Nie patrz...- Podszedł szybko do mężczyzny, wziął go za ramiona i odwrócił tyłem do siebie. - Czy mogę się przytulić? Tylko na moment.
- Proszę...
Objął go mocno, tak mocno, że stali się na moment jedną istotą. Tak pachniał DOM. Prawdziwy DOM. Poczuł rozchodzące się po zziębniętym ciele ciepło. Łagodny, cichy głos dotarł na samo dno jego samotnej duszy. To było TO. TO czego zawsze pragnął, ale nie umiał nazwać. TO na co czekał całe życie. Właśnie miał w swoich ramionach cały świat i już nigdy go nie wypuści. Wszelkie wątpliwości nagle go opuściły.
- Powinieneś ubrać sweter, rozchorujesz się Piękny. - Przytulony do niego mężczyzna lekko drżał. Jego łzy go oszołomiły. Chłopak był niesamowicie słodki szkoda tylko, że taki młody. Jeszce chwila, a pisarz zupełnie zapomniałby o wszystkich wcześniejszych planach i deklaracjach. Miał się jednak na baczności. - Wracamy zanim się nawalimy i zamarzniemy. Wiatr się wzmaga. - Gwizdnął na psa i wyswobodził się czułych ramion, które tak czule go obejmowały odbierając wolną wolę i wprawiając w dygot serce.
- Dobrze. - Widział jak zmieszany pisarz unikał jago wzroku. Andriei podjął ważną decyzję. Już wiedział co powie na jutrzejszym wywiadzie i niech cholera porwie wszystkich mądrali, którzy próbowali kierować jego życiem. Być może Adam go potem zabije, ale to będzie piękna śmierć. Uśmiechnął się do siebie i pognał za psem, rozchlapując lodowatą wodę za co natychmiast oberwał w kark od otrząsającego się, wkurzonego mężczyzny.
- Nie będę ci parzyć ziółek jak dostaniesz kataru!

1 komentarz:

  1. Hej,
    och tak wspaniale, Andrei wpadł jak jakiś brutal, a Jane co za kobieta za kilka ciuszków usunęła to nagranie wyznania... coś przeczuwam, że Andrei na tej konferencji to potwierdzi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń