niedziela, 16 grudnia 2018

Rozdział 13

  Andriei postanowił przeczekać najgorszą burzę z dala od willi Luogo di Silencio. Podejrzewał, że pisarz, który nade wszystko cenił sobie święty spokój, nie będzie zachwycony publiczną deklaracją uczuć i zwyczajnie bał wyrzucenia na bruk, a raczej piasek. Lubił wygody i nie wyobrażał sobie spania pod gołym niebem. Nawet jako dziecko nie znosił namiotów, a tylko to by mu pozostało, ponieważ nie miał zamiaru oddalać się od słodkiego uparciucha bardziej niż musiał, a w promieniu kilkunastu kilometrów nie było niczego nadającego się do zamieszkania. Poza tym jego delikatna cera nie znosiła wiatru oraz ostrego słońca i z pewnością dostałby reumatyzmu od wilgoci jeśli musiałby koczować przez dłuższy czas nad oceanem. Miłość miłością, ale jakoś trzeba było żyć dalej. Demkowicz nie do końca wyrzucił rozsądek za burtę, należało się zabezpieczyć na wszelki wypadek. Poznał już trochę wybuchowy temperament Adama i nie spodziewał się, że padnie mu w ramiona, jak zrobiłaby to co najmniej połowa świata. Z jego pechem do związków trafił mu się naprawdę zawzięty egzemplarz. Kiedy tylko za bardzo się zbliżał wysuwał szczękę, jakby chciał powiedzieć - zabieraj tyłek i znikaj. Ale on miał czas, dużo czasu i prędzej czy później wydłubie tego pięknookiego łobuza z jego skorupki. Z pewnością nie był mu obojętny, widział to w jego niespokojnych gestach, które jednocześnie odpychały go i przyciągały, spłoszonym spojrzeniu, kiedy próbował zajrzeć mu głęboko w oczy.
   Szturchnął stanowczo siedzącego obok niego w limuzynie menadżera, który od dobrego kwadransa cicho pojękiwał i rwał sobie włosy z głowy. Może powinien dać biedakowi podwyżkę? Napad wyrzutów sumienia szybko jednak mu przeszedł. Kiedy chodziło o pieniądze Demkowicz miał naprawdę twarde serce.
- Przestań w końcu histeryzować. - Facet coraz mniej przypominał mu sprytnego biznesmena, a coraz bardziej niezrównoważoną nastolatkę. - Mam dla ciebie zadanie.
- Jeśli mi każesz pisać listy miłosne dla Zaubera, to się zastrzelę. - Luis wcale nie żartował. Już nieraz robił głupsze rzeczy dla swojego podopiecznego, który jako licealista nie błyszczał elokwencją więc to on był autorem większości namiętnych maili do rudowłosej Eleny.
- Jestem dużym chłopcem i nawet zdałem maturę. Potrafię w razie potrzeby skreślić kilka sensownych linijek. - Poczuł się urażony, od okresu kiedy był pryszczaty i nieśmiały, dzieliły go całe milenia. Ile jeszcze będzie mu wypominał te parę zwrotek? Jak chudy, niezbyt atrakcyjny chłopak mógł się zbliżyć do najładniejszej dziewczyny w szkole? Wiedział, że uwielbiała poezję, a Luis okazał się o wiele zręczniejszym od niego pisarzem.
- Jesteś pewny? - Siedzący obok drań miał krótką pamięć. Siedem lat, a on kompletnie o wszystkim zapomniał? Całymi dniami wzdychał wtedy do Rudej, doprowadzając wszystkich do szału. Rodzicom nie ośmieliłby się niczego powiedzieć, znając ich twarde zasady - w ich świecie nie było miejsca na romanse. I kto mu wtedy pomógł. No kto? Szkoda tylko, że wielka miłość szybko się skończyła. Andriej pisał wtedy taką piękną muzykę. Zaledwie po pół roku dziewczyna zniknęła, a chłopak chodził struty całymi miesiącami. Przez kilka lat nawet nie spojrzał na inną. Dopiero Katia zwróciła jego uwagę.
- Siedź cicho i notuj. - Luis posłusznie wyciągnął z kieszeni zeszycik. Nie miał zamiaru się sprzeczać, a lanie niestety nie wchodziło już w grę. Zauber wykona brudną robotę za niego. Taki inteligentny facet nie pozwoli się wpakować w coś równie głupiego jak Wielka Miłość, w dodatku na oczach całego świata. Będzie musiał jedynie dopilnować, by zbytnio nie uszkodził Anioła. Kubeł wylanej przez pisarza, zimnej wody rozsądku, nie może zbytnio posklejać mu piór. Smutny tracił zawsze swoją niespożytą energię i zapał do pracy, a kasa musiała się zgadzać.   
- Kupisz mi porządny namiot, niewielki, najwyżej dwuosobowy i całe wyposażenie. Aha... I nie zapomnij o akumulatorze, bez prądu ani rusz Wszystko musi się zmieścić w bagażniku mojego samochodu zapakowane w wygodne torby.
- Zamierzasz ukryć się przed Zauberem na bezludnej wyspie? - Menadżerowi wrócił dobry humor. - Nie martw się, może cię jednak nie zabije. Mimo wszystko twoje wyznanie powinno mu choć trochę pochlebiać, w końcu jesteś całkiem sławnym Cudem.
- Słyszałeś kiedyś, że milczenie jest złotem?
Demkowicza z menadżerem łączyły niemal przyjacielskie stosunki, na ogół dobrze się rozumieli, ale też często spierali w różnych sprawach. Zawsze chodził własnymi drogami niczym kot i jak coś postanowił, nikt nie był w stanie wpłynąć na jego decyzję. Luis nie miał wyjścia, jak tylko pogodzić się z kolejnym, niemądrym pomysłem swojego podopiecznego i modlić, by nie wpłynął w żaden sposób na jego karierę. Chciał romansować z Adamem - nie ma sprawy, postanowił mieszkać w namiocie - proszę bardzo. Całe życie czuł się jak akrobata balansujący na cienkiej linie losu. Zarobił już wystarczająco, by w razie sromotnej porażki, nigdy nie musiał pracować. Spędzili razem wiele lat i zawsze się jakoś dogadywali, tak z pewnością będzie i tym razem. Na pewno nie rozdzieli ich jakiś pisarz.
***
   Następnego dnia, Zoja, nadal żyła wycieczką do domu towarowego. Nie spała prawie całą noc. Dziesiątki razy przywoływała w myślach każdą chwilę spędzoną z Adamem - jego czarujący uśmiech na widok sukienki w łączkę, wpatrzone w nią, błyszczące, zielono niebieskie oczy. Moment, kiedy wziął ją za rękę, nadal wywoływał dreszcze. Cieszyła się każdym, najdrobniejszym dowodem uwagi. Gdy przyszła pora śniadania niemal sfrunęła po schodach.
- Dzień dobry. - Nikt jej nie odpowiedział. Przy stole siedział jedynie pisarz oraz Jenni, z którą nie była w najlepszych stosunkach. Spochmurniała. Specjalnie głośno odsunęła krzesło, by zwrócić na siebie uwagę. Na szczęście Andrieia nie było nigdzie widać. Prawdopodobnie został na noc w L.A.
- Witaj. - Mężczyzna nawet nie podniósł oczu znad laptopa, który stał przed nim na stole.
- Coś ważnego? Pomóc w czymś? - Zauważyła, że z uwagą i  zdumieniem przeglądał swojego facebooka.
- Ludzie są coraz dziwniejsi, a szczególnie fani twojego brata. Wczoraj mnie wyklinali, a dzisiaj proszę...
,, - Może powinien pan sobie sprawić okulary. Jak można nie kochać naszego Anioła?
- Andriuszka jest śliczny i słodszy niż najlepszy cukierek, nie powinien pan być dla niego taki okrutny.
- Chłopie co z tobą? Gorący towar pcha ci się do łóżka, więc bierz i o nic nie pytaj.
- Masz okazję mieszkać z żyjącym Cudem nad Cudami. Wiesz ile osób chciałoby być na twoim miejscu? Najprzystojniejszy mężczyzna 2017 roku, o niespotykanym, nieziemskim głosie, wielbiony przez miliony - czego ty u licha jeszcze chcesz więcej?"
- To chyba jakaś forma swatania - wybuchła śmiechem Jenni. - Reklamują swojego idola, choć trochę niezręcznie. Ale intencje mają dobre.
- I tak im się nagle odmieniło? W ciągu jednego dnia. - Podrapał się po głowie zdziwiony pisarz. - Co ich opętało?
- No... No...Ile tego jest? - Dziewczyna zajrzała mu przez ramię.
- Nie uwierzysz... Od wczorajszego wieczora dobre kilkadziesiąt tysięcy komentarzy.
- Może powinieneś rozważyć długi i namiętny romans? Albo wiesz ty co... Ożeń się z nim. Będziecie piękną i utalentowaną parą, a wasze dzieci...
- Ta staromodna trwała uszkodziła ci głowę? Masz mnie za wybryk natury z macicą? - Zamknął laptopa, nie było sensu się dalej denerwować. A cholerny Demkowicz podejrzanie długo nie wracał z L.A. Ciekawe dlaczego?
- Odczep się od mojej trwałej! Nie każdy dostał w prezencie burzę loków. - Prychnęła. - Musisz być taki racjonalny? Jakim cudem piszesz teksty piosenek? Zero wyobraźni i romantyzmu.
- Może te wszystkie komentarze były dla Katii, a facebook coś pomylił i znalazły się u mnie? Może ktoś mi zrobił głupi kawał? - Przychodziły mu na myśl, coraz bardziej pokrętne tłumaczenia zaistniałej sytuacji.
- Pewnie, Sherlocku, a połowa z tych ludzi zwraca się do Cycatej chłopie albo per pan. No chyba, że skrzypaczka jest jednak facetem, ale zręcznie to ukrywa przed światem.
- Bardzo śmieszne... Naprawdę...
- A ty co o tym myślisz? - Jeni zwróciła się do dziewczyny, której twarz płonęła, a strzelające błyskawicami oczy mogłyby podpalić dom.
- Banda kretynów!! - Rzuciła z taką nienawiścią w głosie, że zarówno Adam jak i aktorka popatrzyli na nią zdziwieni. - Myślą, że świat się zaczyna i kończy na Andrieiu?! Zupełnie jakbym słyszała rodziców! A co z innymi? - Uderzyła się w pierś. - Nie mają już prawa do szczęścia? - Wybiegła z jadalni i zostawiła oboje z opadniętymi szczękami. Nie mogli zrozumieć co się nagle stało tej na co dzień spokojnej i delikatnej dziewczynie.
- Może ma okres.
- Pewnie tak. - Adam nie znał się zbytnio na kobiecych dolegliwościach, ale o menstruacji i skokach hormonów słyszał straszne rzeczy. Nie miał powodu by nie wierzyć Jenni. - Mam jednak dziwne wrażenie, że coś mnie ominęło. Wiesz gdzie się podziewa Piękny?
***
   Zirytowany przeciągającą się w nieskończoność sesją zdjęciową Demkowicz, doprowadzał, znanego mu już wcześniej z programu IDOL reżysera, do rozpaczy. Niebacznie zgodził się na krótką reklamę dla znanej mu odzieżowej marki. Sądził, że skończy się na kilku fotkach w studiu, a nie całodziennym maratonie, w dodatku na leśnej polanie z mrówkami. Niestety zgubiła go słabość do koszulek z fantazyjnym nadrukiem, a chciwy Luis jak zwykle dogadał się za jego plecami. Doskonale wiedział, że gdyby zapytał wprost nigdy by się nie zgodził, w końcu był muzykiem nie aktorem i nie cierpiał na brak gotówki. Postanowił uważniej czytać podsuwane przez niego kontrakty.
- Andriei miej litość. Co ci nie pasuje w tych przystojniakach? - Mężczyzna miał ochotę walić głową o blat stojącego obok turystycznego stolika na którym porozkładał swoje akcesoria. Kiedy się zorientował, że słynny Anioł miał, jak wynikało z wywiadu, tęczowe skrzydła, doszedł do wniosku, że tym razem poradzi sobie z nim o wiele lepiej. Chodziło o kilka prostych scenek ukazujących w ruchu elegancję i wygodę sportowych strojów znanej firmy, na najnowszy sezon. Przygotowano plener z wielką starannością. Zatrudniono dwóch najlepszych, męskich modeli. Już w czasie kręcenia pierwszej sceny zauważył jak straszny popełnił błąd. Nie mógł się niestety wycofać bez poniesienia poważnych konsekwencji. Złośliwego perfekcjonisty nie dało się nikim zastąpić, wszystko co włożył na grzbiet sprzedawało się na pniu. Ludzie kochali jego piękną twarz i hipnotyzujący głos.
- Pocą się - skrzywił usta. - Nie mogą stać trochę dalej?
- Skoro biegają za piłką muszą się pocić, to ludzie nie roboty. - Po co mu były te studia filmowe. Może powinien zostać fryzjerem, tak jak jego ojciec. Siedziałby teraz w klimatyzowanym studio i plotkowałby z klientkami o sąsiadach. - Jest trzydzieści stopni.
- No właśnie. Czuję jak zaczyna mnie piec nos. - Dotknął skóry. - Jeśli się opaliłem to was zaskarżę.
- Niemożliwe, masz filtr numer 50. - Reżyser uznał, że jeśli przetrwa ten dzień, z pewnością wyrośnie mu nad głową aureola. Matka w końcu będzie z niego zadowolona.
- Mam bardzo wrażliwą cerę. - Andiriei był bardzo ciekawy, jak długo facet wytrzyma , zanim wybuchnie. Nie miał ochoty niczego mu ułatwiać. Na drugi raz dwa razy pomyśli zanim zacznie spiskować z Luisem.
- Więc zróbmy to możliwie szybko. Postaraj się wyglądać na seksownego i rozluźnionego, a nie wkurzonego i znudzonego.
- Jak mogę wyglądać na rozluźnionego, kiedy te małe paskudztwa kąsają mnie w łydki.
- Zabij mnie...! - Niestety wcześniej nie zauważył mrowisk. Facet go nie lubił i robił wszystko by wykończyć. Poczuł, że jeszcze chwila i się rozpłacze z bezsilności.
- Z przyjemnością. - Usiadł na leżaku pod specjalnie rozpiętym dla niego parasolem. - Proszę o zimną, gazowaną wodę. - Nie musiał nic robić, reżyser najwyraźniej miał zamiar zejść na zawał sam z siebie.
- Żadnych przerw. Za dwie godziny stracimy odpowiednie światło.
- To przykre. - Andriei spojrzał na niego z uśmiechem i podniósł jedną brew do góry.
Obaj wynajęci modele nie mieli nic przeciwko kłótni. Czuli się jak na fascynującym meczu, ich oczy biegały od jednego do drugiego. Mieli płacone od godziny, im dłużej trwały zdjęcia, tym więcej zarobili. Anioł rozparty na krześle niczym książę na tronie był całkiem zabawny. Uwagi o brzydkim zapachu puścili mimo uszu.
- Jak zaraz nie ruszycie tyłków, to ja was pomorduję! - Niespodziewanie do ataku ruszyła asystentka reżysera. Faceci byli do bani, a jej kończył się czas.
- Lisa, nie denerwuj się. - Próbował ją udobruchać mężczyzna wystraszony, że dojdzie do awantury z rozpieszczonym Księciuniem, a z jednego dnia zdjęciowego zrobią się dwa.
- Cisza...! Wy dwaj, zróbcie siatkę z patyków i sznurka. Jesteście na wypadzie do lasu i zagracie w piłkę. - Chłopcy poderwali się z trawy.
- Rozkaz to rozkaz. - Chichocząc wypełnili zadanie.
- Ty...! - Wskazała na Andrieia. - Bierz się do roboty. Moja córka ma dzisiaj urodziny, a ja nie zdążyłam kupić prezentu. Mieliśmy skończyć godzinę temu.
- Co mam robić królowo? - Zrobiło mu się głupio. Doskonale pamiętał rozżaloną minę Mitii, kiedy rodzice zapominali lub nie przychodzili na jego święto. Żadne dziecko na to nie zasługiwało.
- Ty po jednej stronie, oni po drugiej. Żadnego rozluźniania. Pokaż jak bardzo jesteś wkurzony. Weź piłkę. Wyobraź obie, że to dwie wielkie mrówki.
- Mam to. - Stanął i zmierzył chłopców wzrokiem. Nie znosił insektów. Łydki swędziały go niemiłosiernie.
- Dajcie mu krótszą koszulkę, by przy podskokach widać było brzuch. Idealnie. - Zadowolona włożyła ręce do kieszeni. - A wy co? - Warknęła na kamerzystów. - Na stanowiska.
Piłka raz po raz uderzała o trawę. Szybko się okazało, że trafiła w dziesiątkę. Dawno nie widziała czegoś równie seksownego. Demkowicz, z roziskrzonym wzrokiem, usiłujący zbombardować przeciwników, był naprawdę porywający. Te gniewnie napięte szczęki, pracujące mięśnie brzucha, szerokie ramiona oraz piękna twarz, zarumieniona od gniewu i wysiłku. Szkoda, że nie przepadał za kobietami, jak donosiła najnowsza plotka. Zauber to miał farta. Po kilku próbach nagrali wreszcie reklamę, prawdopodobnie najlepszą jaką zrobiła w swoim życiu. Kiedy cała ekipa zaczęła pakować już sprzęt, Demkowicz niespodziewanie podszedł do niej i podał spore pudełko, zapakowane jak prezent.
- Przepraszam za kłopot.  A to na przeprosiny.
- Co to? - Zmieszała się kobieta.
- Kupiłem dla brata, ma sześć lat i uwielbia pluszaki. Jajko Hatchimals. Trzeba je wysiedzieć, by wykluł się interaktywny przyjaciel.
- Coś o tym słyszałam. Bardzo dziękuję. - Asystentka była zachwycona. Nie dość, że skończyła na dzisiaj pracę, to jeszcze nie wracała z pustymi rękami. Kłopotliwy gość, okazał się o wiele milszy, niż na to wyglądał na początku. Jej byłemu mężowi nigdy nie przyszłoby do głowy przywieźć niczego dziecku ze służbowej podróży. Świat nie był taki zły skoro chodzili po nim tacy mężczyźni.
- Proszę pozdrowić córeczkę. Niech się dobrze bawi. - Pomachał jej ręką i wsiadł do czekającej na niego limuzyny.
***
   Jenni ogromnie żałowała swojej popędliwości. Niepotrzebnie się wtrącała. Ciekawość jak to często bywa zwiodła ją na manowce. Kiedy Adam pokazał jej komentarze na facebooku, po chwili zastanowienia zrozumiała, że miał rację i musiał istnieć jakiś powód do zmiany frontu przez fanów piosenkarza. Nadal nie piali zachwytu nad zauroczeniem swojego idola, ale lojalnie gotowi byli poprzeć każdą durnotę, jaką wymyślił. Oczywiście nie wszyscy, bo ci którzy liczyli na bliższą znajomość, nadal wypisywali okropieństwa. Konferencję prasową nadawano na wszystkich stacjach telewizyjnych. Nie każdego dnia słynny artysta czynił publicznie podobną deklarację. Bardzo lubiła pisarza i życzyła mu wszystkiego dobrego, a Andriei wyglądał na poważnego. Może to był ten jedyny? Natychmiast pobiegła pochwalić się odkryciem. Niestety zareagował zupełnie inaczej niż oczekiwała.
- Mój Boże...- Mężczyzna po obejrzeniu króciutkiej relacji usiadł na fotelu i na chwilę ukrył twarz w dłoniach. Demkowicz najwyraźniej bawił się jego kosztem, o czym świadczyły widziane poprzedniego dnia w jego telefonie zdjęcia szczęśliwych, roześmainych kobiet - rudowłosej piękności oraz skrzypaczki Katii.  To było jak powrót do przeszłości, o której ze wszystkich sił starał się zapomnieć. Myślał, że ataki paniki miał już dawno za sobą. W głowie mu zawirowało, umysł wzięła swoje macki ciemniejąca z każdą chwilą, cuchnąca krwią mgła. Nie powinien wpuszczać tego faceta za próg. Stracił czujność i niebacznie pozwolił mu zanadto zbliżyć się do siebie. Nikt kolejny raz nie zniszczy mu życia.
 - On oszalał!
- Po prostu się zakochał. - Jenni próbowała pogłaskać go uspokajająco po drżących plecach, ale się odsunął. Nie liczyła na wybuch radości, ale przynajmniej odrobinę zainteresowania. Sądziła, że zauroczenie było obustronne. Tymczasem w oczach pisarza zamiast oczekiwanych emocji zobaczyła jedynie strach, niczym u zaszczutego zwierzątka. Co się z nim działo? Niewiele wiedziała o jego prywatnym życiu. - Adam... - Patrzył na nią zaszokowanymi oczami, niczego wokół siebie nie widział ani nie słyszał.
- To najpotworniejsze, najpotworniejsze słowa jakie kiedykolwiek słyszałem...- Jego głos był martwy tak jak pobladła twarz.
- Adam, spokojnie, najpierw z nim porozmawiaj. Daj mu szansę. - Jenni była coraz bardziej zaniepokojona jego stanem. - On cię naprawdę kocha, inaczej nie mówiłby czegoś takiego publicznie. - Postanowiła wezwać na pomoc Celinę.
- Trzeba z tym skończyć! Natychmiast! - Wstał sztywno od biurka i ruszył do ogrodu, gdzie znajdował się domek gościnny. Trzęsącymi rękami  zaczął pakować rzeczy Andrieia. Szło mu bardzo opornie. Niechciane, dawno zapomniane obrazy wracały jeden po drugim z zakamarków rozpadającego się umysłu.
,,- Mam zamiar walczyć o tę miłość... Do Końca... KOŃCA ŻYCIA..." - Te straszne słowa dźwięczały mu w uszach raz po raz. Znowu, znowu huk i zgrzyt gnącego się, rozdzieranego metalu. Widział lecącą na niego, rozpryskującą się w drobny mak szybę. I krew, wszędzie mnóstwo krwi... - Świat kręcił się w koło w zwolnionym tempie. I ból, obezwładniający ból...Ostatnia myśl...
- Nie ma jej, już jej nie ma.."

  

3 komentarze:

  1. Miła Strego:
    W Starym Roku nic nie życzę, Niechaj mija jak najszybciej!
    W Nowym Roku ślę życzenia : ZDROWIA SZCZĘŚCIA POWODZENIA i MARZEŃ TWOICH spełnienia.
    Tego życzę CI ja,MEFISTO :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie dzięki za pamieć. Niech ci się spełnią wszystkie marzenia. Większość z nich trzymasz we własnych dłoniach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    rewelacja, choć reakcja Adama jest zadziwiająca, mamy odkryty kawałek przeszłości choć to naprawdę nie wiele, haha Andrei już teraz woli nie narażać się Adamowi już kupuje namiot i wyposażenie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń