czwartek, 23 sierpnia 2018

Rozdział 1

   Zoja Demkowicz niecierpliwie kręciła się na tylnym siedzeniu taksówki. Zmierzchało. Prawie nie dostrzegała, migających tysiącem barwnych neonów krajobrazów Los Angeles. W innym miejscu i czasie z pewnością byłaby zafascynowana wielkim, nieznanym jej miastem. Pierwszy raz wyrwała się sama w świat. Nie żałowała tej decyzji nawet przez sekundę. To było najlepsze, co zrobiła w całym swoim życiu. Do tej pory grała w rodzinie zawsze ostatnie skrzypce. Wszystkie oczy odkąd pamięta zwrócone były na jej coraz sławniejszego brata. Kochała go  z całego serca. Odkąd pamiętała Andrei był jej idolem. Jednocześnie zazdrościła mu jak nikomu na świecie. Nigdy nie miała najmniejszej szansy z nim konkurować mimo, że naprawdę pilnie ćwiczyła swój podobno niezły głos, spędzała całe godziny  na sali treningowej ucząc się poruszać na scenie i tańczyć. Wiele gorzkich lat zajęło jej zrozumienie, że zwyczajnie nie miała talentu. Niewątpliwa uroda i najlepsi nauczyciele nie mogły go niestety zastąpić. Najadła się strasznego wstydu podczas swojego debiutu, pieczołowicie przygotowanego przez pedagogów ze szkoły muzycznej oraz troskliwą rodzinę. Kiedy oglądała go później w telewizji była w szoku. Rodzice wymyślili, że wystąpi z Andreiem w duecie. Brat naprawdę próbował pomóc, delikatnie ją wspierając, trzymał się z tyłu, ściszył swój potężny głos, co przyniosło dokładnie odwrotny skutek. Kiedy świeci słońce, wszystkie gwiazdy bledną. Nic nie jest w stanie przytłumić jego blasku. Ona okazała się bardzo mizerniutką gwiazdką, pomiaukującą coś piskliwie u jego boku. Cała sztywna, czerwona na twarzy, trzymała go kurczowo za rękę niczym sześciolatka idąca po raz pierwszy do szkoły. Z każdą zwrotką, czuła się coraz mniejsza i mniejsza. Dostrzegła współczucie w oczach siedzących w pierwszych rzędach ludzi. Całą swoją wolą powstrzymała się by nie wybuchnąć płaczem. Prawda, którą tak długo wypierała dotarła do niej w bardzo okrutny sposób. Zrobiła z siebie idiotkę na oczach prawie całego kraju. Nie było jaskini wystarczająco głębokiej, by mogła się w niej ukryć. Nigdy potem nikomu nie dała się namówić na zaśpiewanie nawet jednej nuty, choć rodzice nie kryli zawodu, a część nauczycieli nadal nalegała na kontynuowanie kariery. Zoja jednak doskonale przerobiła daną jej przez życie trudną lekcję - nie nadawała się na gwiazdę estrady, koniec kropka.
   Teraz jej osiemnastoletnią głowę po same brzegi wypełniało coś zupełnie innego. To, że naprawdę siedziała teraz w taksówce mknącej przez LA zakrawało na cud. Niedoceniane przez długi czas hobby okazało się wybawieniem. Już wkrótce miała spotkać się z największą miłością swojego życia. Znany na całym świecie pisarz, twórca najwspanialszych romansów, o których prawa autorskie biły się najlepsze wydawnictwa, na całe wakacje miał zostać jej pracodawcą. Ostatnio wytwórnia PERFORME z USA, nakręciła na podstawie jego książki komedię, która biła w kinach rekordy popularności. Sam autor na prośbę reżysera napisał do niej scenariusz. Sale kinowe wypełniły się po brzegi, a właściciele wytwórni zacierali ręce z radości i planowali wypuszczenie wieloodcinkowego  serialu. Z tego względu podpisano z powieściopisarzem długoterminowy, korzystny kontrakt. Tworzył jednak jedynie w rodzimym języku i w związku z tym, potrzebował pomocy profesjonalisty.
   Zoja zaczytywała się powieściami Adama Zaubera od kilku lat i tylko ze względu na niego wzięła udział w konkursie na polsko - angielskiego tłumacza, ogłoszonego miesiąc temu przez pisarza na jego facebooku. Opłacono jej przelot z Ukrainy do LA, zagwarantowano niezłą pensję i zakwaterowanie w pięknej willi nad brzegiem oceanu. Miała mieszkać przez cztery miesiące ze swoim bóstwem. Czegoż mogła chcieć więcej? Odkąd zobaczyła w telewizji wywiad z Zauberem, który bardzo niechętnie pokazywał się publicznie, całkiem oszalała na jego punkcie. Nie spodziewała sie, że ktoś tak utalentowany będzie przystojnym, młodym mężczyzną o czarującym sposobie bycia. Rodzina była przerażona jej niespodziewaną decyzją. Zrobili nawet zebranie w celu wyperswadowania dziewczynie idiotycznego pomysłu z pracą wakacyjną w barbarzyńskim kraju frytek i hamburgerów. Walczyła zażarcie jak lwica i w końcu, po tygodniach błagań, łez, szantażu bliscy się poddali. Obiecała pisać każdego dnia szczegółowe maile i nie narzucać się zapracowanemu biedakowi, który takich nachalnych fanek jak ona miał z pewnością na pęczki.
   Dziewczyna jednak wiedziała swoje. Może i Zauber miał dużo wielbicielek obu płci, jak mówiły plotki podobno był biseksualny, ale nie wszystkie okazały się na tyle sprytne by dostać się na uniwersytet w jego rodzinnym mieście Krakowie. Zoja odkąd przeczytała jego pierwszą powieść, zaczęła uczyć się polskiego języka. Angielski tłukli jej do głowy od dziecka. Dzięki bogu i przodkom miała do tego wyjątkowy talent. Konkurs wygrała bez najmniejszych problemów. Prawdę mówiąc pojechałaby nawet za darmo, pieniędzy u nich w domu nigdy nie brakowało. Pochodziła ze znanej na Ukrainie, zamożnej rodziny muzyków. Rodzice, którzy byli nauczycielami akademickimi dużą uwagę przywiązywali do wykształcenia. Kto oprze się dziecku chcącemu zarabiać na własne utrzymanie? Pensja i nauka języków była niezłym pretekstem. Najbardziej zdenerwowany tym idiotycznym pomysłem okazał się ukochany przez nią, starszy brat. Ktoś kto był dla niej zawsze wręcz bohaterem, mądry, z otwartym umysłem, który tak podziwiała, okazał się zwyczajnym dupkiem, próbującym podciąć jej skrzydła. Strasznie pokłócili się na kilka dni przed wyjazdem. Na wspomnienie jego niesprawiedliwych słów nadal miała łzy w oczach.
- Myślałem, że jesteś rozsądniejsza. - Andriei popatrzył na nią z niesmakiem, jak na małą dziewczynkę, która nagle zażądała butów na obcasach i francuskiej bielizny. - Jeśli potrzebujesz pieniędzy dam ci ile chcesz. Nie musisz wysługiwać się jakiemuś pismakowi. - W głowie mu się nie mieściło, że jego śliczna siostrzyczka, którą jeszcze niedawno nosił na barana, zadurzyła się w facecie o dobre pięć lat starszym od niego, w dodatku o wątpliwej orientacji. Na domiar złego drań wyemigrował na drugą stronę oceanu. Od trzech lat robił zawrotną karierę w USA, gdzie nie można było ot tak sobie pojechać.
- Andriei, dobrze wiesz, że od dawna chciałam poznać Adama Zaubera. Teraz mam okazję, w dodatku pierwszy raz zarobię własne pieniądze i poznam odrobinę świata. Poćwiczę języki, przecież tego zawsze chcieliście. - Jak umiała próbowała przekonać go do swoich racji, doskonale wiedziała, że byłby cennym sprzymierzeńcem w sporze z rodzicami pragnącymi by kontynuowała studia muzyczne, na których zupełnie przestało jej zależeć od pamiętnego debiutu. Chciała znaleźć swoje miejsce na świecie takie, które będzie należało tylko do niej.
- Od dawna? Ty i nauka? Dobre sobie. - Rozparł się na fotelu. Nienagannie uczesany i ubrany zgodnie z najnowszymi trendami mody stanowił przedmiot westchnień pań od pięciu do siedemdziesięciu lat. Ta ascetyczna, z wysokimi kościami policzkowymi twarz natchnionego anioła, śniła sie po nocach wszystkim jej koleżankom. - Chyba od pół roku, kiedy zorientowałaś się, że twój idol to nie staruszek z poczuciem humoru i pokręconą fantazją, tylko blond przystojniak z bujną czupryną i niebieskimi oczami.
- Sam ciągle powtarzasz, że nie należy nigdy rezygnować z marzeń. - Dziewczyna ze wszystkich sił próbowała zachować spokój.
-  Czy wiesz, ile on ma lat? Trzydzieści dwa! Jakby się postarał, mógłby być twoim ojcem. - Krew uderzyła mu do głowy. Te nastolatki były coraz głupsze. Przykłady mnożyły się tysiącami na jego oficjalnym facebooku. A tak się wszyscy starali dobrze wychować Zoję. Myślał, że różniła się od swoich rówieśniczek.
- No to co! - Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że popierający ją zawsze we wszystkim Andriuszka, tym razem tak bardzo się przeciwstawiał. A rodzice niestety bardzo liczyli się z jego zdaniem. W rodzinie, znany w całej Azji brat, był numerem jeden, ukochanym synem i wnukiem, z którego wszyscy byli dumni. Ostatnio wygrał nawet bardzo prestiżowy konkurs na najlepszego azjatyckiego artystę roku. Gratulował mu sam prezydent Ukrainy, mówiąc, że jest ich najlepszą wizytówką i reklamą.
- W porównaniu z tobą, to starszy pan! W dodatku po przejściach. - W myślach mężczyzna liczył kwiaty na tapecie, by nie wstać i nie dać siostrze kilku porządnych klapsów. On dosłownie uciekł swojemu menażerowi, przyjdzie mu za to słono zapłacić, oj przyjdzie, by wytłumaczyć jej jak ogromny błąd popełniała, a ona plotła bzdury.
- Nie obrzydzisz mi go Panie Lusterko! - W domu Demkowiczów wszyscy wiedzieli, że Andriei miał absolutną obsesję na punkcie swojej twarzy i każdego dnia pracowicie ją pielęgnował. Potrafił tkwić w łazience dobrą godzinę, dopracowując detale, by dobrze wypaść przed kamerami. Na kosmetykach znał się lepiej od niejednej dziewczyny. Dziecinne przezwisko z czasów, kiedy miał pełno pryszczy jak większość nastolatków, traktował jako wyjątkową zniewagę. - To co, że jest rozwodnikiem! - Warknęła.
- Taka młoda dziewczyna powinna sobie wybrać kogoś godnego jej serca, a nie towar z drugiej ręki! - Andriei poczuł, że zwyczajnie zmarnował czas, a wszystko było winą twórcy bzdurnych romansów. Nie miał pojęcia jak ludzie mogli brać na poważnie takie brednie, przestał w nie wierzyć gdzieś po dwudziestce. Wielka miłość, przez duże W i M istniała tylko w głowach, takich szkodliwie społecznie osobników, jak ten cały Zauber. Młodzi ludzie nabijali sobie nią głowy, by potem na nie upaść, zazwyczaj z dużej wysokości, jak było w jego przypadku. W życiu liczyły się jedynie pasje, które nadawały mu kolorów i blasku. Muzyka nigdy go nie zawiodła, była jego przyjaciółką i kochanką od dzieciństwa. Nie pytała o sławę, urodę czy pieniądze. Dawała poczucie nieskrępowanej wolności. Kiedy porównywał do niej znane mu kobiety, przegrywały na starcie.
- Gadasz jak nasza babcia. - Zoję aż poderwało z kanapy. - Przyjdzie i na ciebie czas. Rozpiszesz wtedy casting wśród swoich wielbicielek na godną nazwiska Demkowicz, idealną partnerkę - piękną, wykształconą, koniecznie dziewicę, która ci będzie we wszystkim potakiwać, rodzić dzieci i ozdobi twój dom, palancie.  Matka już zagaja o wnuki, więc braciszku zacznij się bać!
- Od kiedy stałaś się taka wulgarna? - Uznał ten wyskok za zgubny wpływ tego cholernego Zaubera. Jego książki były pełne przekleństw. - Ten grafoman uszkodził ci mózg.
- Skąd wiesz, że grafoman? Nie czytałeś żadnej jego powieści.
- Raz zerknąłem. Gej romanse jakoś mnie nie kręcą. To dobre dla rozhisteryzowanych małolat i znudzonych codzienną rutyną żon! Jak do niego pojedziesz, stracisz szansę na dobre małżeństwo w przyszłości. Kto weźmie dziewczynę, która sama włóczy się po świecie w podejrzanym towarzystwie? - Nie miał pojęcia, co się działo z siostrą. Jeszcze niedawno była słodką, cichą dziewczyną, nieodstępującą go na krok. Okropny pisarzyna zza miedzy zmienił ją nie do poznania.
- Przynudzasz jakbyś czytał podręcznik manier dla dziewcząt. Zupełnie cię pokręciło od tych mądrości mamy i babuszki. Ocknij się. Mamy 2018 rok. W jakiej bajkowej krainie żyjesz? Utknąłeś w Nibylandi Panie Lusterko! - Chciało jej się płakać. Jej brat coraz bardziej przypominał macho ze starych filmów. Niby na codzień taki przykładny dżentelmen, a kobietę widział jedynie w domu, u boku męża, z gromadką dzieci przyczepioną do fartucha. Głupi Naj Naj, jak nieraz określali go kumple, prywatnie był strasznym sztywniakiem.
- A rób co chcesz! Ale jak się dowiem, że ten cały Adam zbytnio się do ciebie zbliżył, to po kozacku, tak mu obiję gębę, że nigdy nie udzieli żadnego wywiadu. Przyjadę do LA i narobię mu wstydu na całą Amerykę z przyległościami. - Straszne żałował w tej chwili, że rakiety ziemia - powietrze były niedostępne na Allegro. Chętnie kupiłby jakąś i wystrzelił do tego starego piernika, który zawrócił w głowie jego siostrze.
- Tylko spróbuj! - wrzasnęła buńczucznie dziewczyna. W duchu jednak doskonale znała wybuchowy charakter Andrieia. Jeśliby tylko uznał, że jej honor został zbrukany przyjechałby, choćby za ocean. Jedyna nadzieja w jego menadżerze, który ostatnio mógł przebierać w propozycjach dla podopiecznego i piał z zachwytu. Nie miała pojęcia jakim cudem brat znalazł czas, by przyjechać do domu i prowadzić z nią tą głupią gadkę umoralniającą. Mimo, że nigdy nie rwał się do bitki i zachowywał jak przystało na mężczyznę z porządnej rodziny, trochę się jednak wystraszyła. Kilka lat  ćwiczył sztuki walki i zaprzestał dopiero, kiedy jego kariera nabrała rozpędu, a Adam wyglądał na takiego delikatnego.
 - Masz dwadzieścia pięć lat, a gadasz jak dziadek Mitia. Nigdy nikogo nie kochałeś, więc nie wiesz jak to jest, kiedy serce mocno zabije na widok jakieś osoby.
- Co ty tam wiesz maluchu. - Nie miał ochoty słuchać życiowych mądrości od smarkuli, która mu sięgała ledwie do ramienia. - Też mi miłość z telewizji.
- Phi. Znawca. Ta drętwa Katia z twojego rocznika się nie liczy. - Pokazała mu język. Nie była głupia, swoje wiedziała. Od dawana obserwowała tę ,,parę celebrytów'' jak ich w myślach nazywała. Nie mogła wyobrazić ich sobie jako kochanków. Mimo temperamentu, którym wprost kipiał brat, ledwo wymienił z nią kilka pocałunków. Dlaczego? Licho raczyło wiedzieć. Na miejscu tej niedojdy ze skrzypcami, jakby miała pod ręką takie seksowne ciacho, sama przycisnęłaby go do jakiegoś drzewa. Z kumplami dogadywał się bez przeszkód, okazywał im wiele serdeczności i troski. Tymczasem wobec dziewczyn trzymał odkąd pamiętała jakiś dystans. Będzie musiała się tym zająć po powrocie. Mimo, że był palantem, zasługiwał na najlepszą.
- Powinnaś brać z niej przykład, to czarująca dziewczyna. Pobierzemy się w odpowiednim czasie. Na razie moja kariera dopiero się rozwija. Nie musimy się spieszyć. - Andriei był coraz bardziej zirytowany. Doskonale  zawsze wiedział czego chce i z uporem do tego dążył. Miał do zrealizowania mnóstwo pomysłów. Sercowe komplikacje, wbrew temu o czym często śpiewał, nie były mu do niczego potrzebne. Teraz najważniejsza była długa trasa koncertowa.
- Akurat. Wymówki, wymówki... Te same od lat. Niby co was gołąbki powstrzymuje? - Zoja stanęła w rozkroku, przyjmując zaczepną postawę. - Może ta mumia nie umie się całować?
-  Nie bądź bezczelna. - Mimowolnie się zaczerwienił. Niestety ten straszny, okropnie krępujący nawyk z dzieciństwa, nadal mu pozostał. Prasa miała z tego nieraz niezłą polewkę, raz uznając to za urocze, kiedy indziej za zabawne.  - Jesteś za młoda, żeby wiedzieć co to miłość. - Dopiero co wycierał jej nos, a teraz smarkula śmiała mu pyskować.
- Nie kochasz Katiuszy. Znacie się tak długo, że po prostu przyzwyczaiłeś się do jej cienia za swoimi plecami. Stanowi też świetną wymówkę wobec twoich fanek, żeby się zbytnio nie kleiły. Miłość z podstawówki i tym podobne głupstwa. Naprawdę jesteś bardziej niemądry niż ja. - Brat był strasznym frajerem, chyba nawet  wierzył w te brednie, którymi ją raczył.
- Ty się tylko trzymaj na przyzwoitą odległość od tego całego Adama, panienko. Sam się zajmę swoimi sprawami osobistymi.
- Mój ty wzorze opanowania, jesteś okropnie naiwny. Nie można sobie zaplanować życia. Jestem pewna, że kiedyś ta twoja samokontrola pryśnie jak bańka mydlana. Mam nadzieję, że wtedy będę obok i zrobię ci pamiątkowe zdjęcie, a najlepiej kilka. I nie dam się zastraszyć Panie Lusterko! - Odwróciła się na pięcie i wybiegła z pokoju.
Na szczęście dla Zoji sławny brat nie miał czasu zostać na dłużej, bo jej wyjazd nigdy nie doszedłby do skutku. Rodzice, zajęci swoimi sprawami, nie mieli cierpliwości do słuchania jęków. Po długiej batalii w końcu ulegli. Dzięki temu siedziała obecnie w taksówce mknącej przez LA, a jej serce omal nie wyskoczyło z piersi. Z pewnością w tej chwili nie było na świecie nikogo szczęśliwszego od niej, marzenia się spełniały tu  i teraz.


   

4 komentarze:

  1. No i teraz mnie zaskoczyłaś.
    Jestem zaintrygowana prologiem i 1 rozdziałem tej niespodziewankowej książki.
    Czy mi się zdaje czy planujesz muzyka połączyć z pisarzem?
    Cieszę się ogromnie, że znowu pozwalasz nam cieszyć się Twoją twórczością.
    Weny i pogody życzy Mefisto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plącze mi się to opo po głowie od roku. Musiałam coś z tym zrobić bo pomysły, mnożą się jak ślimaki w moim akwarium i rozwalają mi mózg.Będę też powoli kończyć ,,Świeżynkę", a potem ,,Znamię ciemności".

      Usuń
    2. Jestem co najmniej zachwycona ;):)
      Pewnie rzadko to czytasz, ale muszę napisać,że niesamowicie rozwinęłaś swój warsztat i praktycznie nie spotyka się już błędów ani stylistycznych ani sytuacyjnych.Mam czasem wrażenie, że czytam w pełni profesjonalnie napisaną,zedytowaną i wydaną książkę a nie jak twierdzisz amatorskie pisanie.
      Pełny zachwytu Mefisto pozdrawia i pomysły na nowe opowiadania niech się mnożą jak pchły lub króliczki.

      Usuń
  2. Hej,
    muszę powiedzieć, że niesamowicie się zapowiada, coś mi się zdaje, że będzie tutaj sporo komedii, Zoia jest taka szczęśliwa, że może spotkać swojego idola, w którym się zakochała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń