Zoja Demkowicz niecierpliwie kręciła się na
tylnym siedzeniu taksówki. Zmierzchało. Prawie nie dostrzegała, migających
tysiącem barwnych neonów krajobrazów Los Angeles. W innym miejscu i czasie z
pewnością byłaby zafascynowana wielkim, nieznanym jej miastem. Pierwszy raz
wyrwała się sama w świat. Nie żałowała tej decyzji nawet przez sekundę. To było
najlepsze, co zrobiła w całym swoim życiu. Do tej pory grała w rodzinie zawsze
ostatnie skrzypce. Wszystkie oczy odkąd pamięta zwrócone były na jej coraz
sławniejszego brata. Kochała go z całego
serca. Odkąd pamiętała Andrei był jej idolem. Jednocześnie zazdrościła mu jak
nikomu na świecie. Nigdy nie miała najmniejszej szansy z nim konkurować mimo,
że naprawdę pilnie ćwiczyła swój podobno niezły głos, spędzała całe
godziny na sali treningowej ucząc się
poruszać na scenie i tańczyć. Wiele gorzkich lat zajęło jej zrozumienie, że
zwyczajnie nie miała talentu. Niewątpliwa uroda i najlepsi nauczyciele nie
mogły go niestety zastąpić. Najadła się strasznego wstydu podczas swojego
debiutu, pieczołowicie przygotowanego przez pedagogów ze szkoły muzycznej oraz troskliwą
rodzinę. Kiedy oglądała go później w telewizji była w szoku. Rodzice wymyślili,
że wystąpi z Andreiem w duecie. Brat naprawdę próbował pomóc, delikatnie ją
wspierając, trzymał się z tyłu, ściszył swój potężny głos, co przyniosło
dokładnie odwrotny skutek. Kiedy świeci słońce, wszystkie gwiazdy bledną. Nic
nie jest w stanie przytłumić jego blasku. Ona okazała się bardzo mizerniutką
gwiazdką, pomiaukującą coś piskliwie u jego boku. Cała sztywna, czerwona na
twarzy, trzymała go kurczowo za rękę niczym sześciolatka idąca po raz pierwszy
do szkoły. Z każdą zwrotką, czuła się coraz mniejsza i mniejsza. Dostrzegła
współczucie w oczach siedzących w pierwszych rzędach ludzi. Całą swoją wolą
powstrzymała się by nie wybuchnąć płaczem. Prawda, którą tak długo wypierała
dotarła do niej w bardzo okrutny sposób. Zrobiła z siebie idiotkę na oczach
prawie całego kraju. Nie było jaskini wystarczająco głębokiej, by mogła się w
niej ukryć. Nigdy potem nikomu nie dała się namówić na zaśpiewanie nawet jednej
nuty, choć rodzice nie kryli zawodu, a część nauczycieli nadal nalegała na
kontynuowanie kariery. Zoja jednak doskonale przerobiła daną jej przez życie
trudną lekcję - nie nadawała się na gwiazdę estrady, koniec kropka.
Teraz jej osiemnastoletnią głowę po same
brzegi wypełniało coś zupełnie innego. To, że naprawdę siedziała teraz w
taksówce mknącej przez LA zakrawało na cud. Niedoceniane przez długi czas hobby
okazało się wybawieniem. Już wkrótce miała spotkać się z największą miłością
swojego życia. Znany na całym świecie pisarz, twórca najwspanialszych romansów,
o których prawa autorskie biły się najlepsze wydawnictwa, na całe wakacje miał
zostać jej pracodawcą. Ostatnio wytwórnia PERFORME z USA, nakręciła na
podstawie jego książki komedię, która biła w kinach rekordy popularności. Sam
autor na prośbę reżysera napisał do niej scenariusz. Sale kinowe wypełniły się
po brzegi, a właściciele wytwórni zacierali ręce z radości i planowali
wypuszczenie wieloodcinkowego serialu. Z
tego względu podpisano z powieściopisarzem długoterminowy, korzystny kontrakt.
Tworzył jednak jedynie w rodzimym języku i w związku z tym, potrzebował pomocy profesjonalisty.
Zoja zaczytywała się powieściami Adama
Zaubera od kilku lat i tylko ze względu na niego wzięła udział w konkursie na
polsko - angielskiego tłumacza, ogłoszonego miesiąc temu przez pisarza na jego
facebooku. Opłacono jej przelot z Ukrainy do LA, zagwarantowano niezłą pensję i
zakwaterowanie w pięknej willi nad brzegiem oceanu. Miała mieszkać przez cztery
miesiące ze swoim bóstwem. Czegoż mogła chcieć więcej? Odkąd zobaczyła w
telewizji wywiad z Zauberem, który bardzo niechętnie pokazywał się publicznie,
całkiem oszalała na jego punkcie. Nie spodziewała sie, że ktoś tak utalentowany
będzie przystojnym, młodym mężczyzną o czarującym sposobie bycia. Rodzina była
przerażona jej niespodziewaną decyzją. Zrobili nawet zebranie w celu
wyperswadowania dziewczynie idiotycznego pomysłu z pracą wakacyjną w
barbarzyńskim kraju frytek i hamburgerów. Walczyła zażarcie jak lwica i w
końcu, po tygodniach błagań, łez, szantażu bliscy się poddali. Obiecała pisać
każdego dnia szczegółowe maile i nie narzucać się zapracowanemu biedakowi,
który takich nachalnych fanek jak ona miał z pewnością na pęczki.
Dziewczyna jednak wiedziała swoje. Może i Zauber
miał dużo wielbicielek obu płci, jak mówiły plotki podobno był biseksualny, ale
nie wszystkie okazały się na tyle sprytne by dostać się na uniwersytet w jego
rodzinnym mieście Krakowie. Zoja odkąd przeczytała jego pierwszą powieść,
zaczęła uczyć się polskiego języka. Angielski tłukli jej do głowy od dziecka.
Dzięki bogu i przodkom miała do tego wyjątkowy talent. Konkurs wygrała bez
najmniejszych problemów. Prawdę mówiąc pojechałaby nawet za darmo, pieniędzy u
nich w domu nigdy nie brakowało. Pochodziła ze znanej na Ukrainie, zamożnej
rodziny muzyków. Rodzice, którzy byli nauczycielami akademickimi dużą uwagę
przywiązywali do wykształcenia. Kto oprze się dziecku chcącemu zarabiać na
własne utrzymanie? Pensja i nauka języków była niezłym pretekstem. Najbardziej
zdenerwowany tym idiotycznym pomysłem okazał się ukochany przez nią, starszy
brat. Ktoś kto był dla niej zawsze wręcz bohaterem, mądry, z otwartym umysłem,
który tak podziwiała, okazał się zwyczajnym dupkiem, próbującym podciąć jej
skrzydła. Strasznie pokłócili się na kilka dni przed wyjazdem. Na wspomnienie
jego niesprawiedliwych słów nadal miała łzy w oczach.
- Myślałem,
że jesteś rozsądniejsza. - Andriei popatrzył na nią z niesmakiem, jak na małą
dziewczynkę, która nagle zażądała butów na obcasach i francuskiej bielizny. -
Jeśli potrzebujesz pieniędzy dam ci ile chcesz. Nie musisz wysługiwać się
jakiemuś pismakowi. - W głowie mu się nie mieściło, że jego śliczna
siostrzyczka, którą jeszcze niedawno nosił na barana, zadurzyła się w facecie o
dobre pięć lat starszym od niego, w dodatku o wątpliwej orientacji. Na domiar
złego drań wyemigrował na drugą stronę oceanu. Od trzech lat robił zawrotną
karierę w USA, gdzie nie można było ot tak sobie pojechać.
- Andriei,
dobrze wiesz, że od dawna chciałam poznać Adama Zaubera. Teraz mam okazję, w
dodatku pierwszy raz zarobię własne pieniądze i poznam odrobinę świata.
Poćwiczę języki, przecież tego zawsze chcieliście. - Jak umiała próbowała
przekonać go do swoich racji, doskonale wiedziała, że byłby cennym
sprzymierzeńcem w sporze z rodzicami pragnącymi by kontynuowała studia
muzyczne, na których zupełnie przestało jej zależeć od pamiętnego debiutu.
Chciała znaleźć swoje miejsce na świecie takie, które będzie należało tylko do
niej.
- Od dawna?
Ty i nauka? Dobre sobie. - Rozparł się na fotelu. Nienagannie uczesany i ubrany
zgodnie z najnowszymi trendami mody stanowił przedmiot westchnień pań od pięciu
do siedemdziesięciu lat. Ta ascetyczna, z wysokimi kościami policzkowymi twarz
natchnionego anioła, śniła sie po nocach wszystkim jej koleżankom. - Chyba od
pół roku, kiedy zorientowałaś się, że twój idol to nie staruszek z poczuciem
humoru i pokręconą fantazją, tylko blond przystojniak z bujną czupryną i
niebieskimi oczami.
- Sam ciągle
powtarzasz, że nie należy nigdy rezygnować z marzeń. - Dziewczyna ze wszystkich
sił próbowała zachować spokój.
- Czy wiesz, ile on ma lat? Trzydzieści dwa!
Jakby się postarał, mógłby być twoim ojcem. - Krew uderzyła mu do głowy. Te
nastolatki były coraz głupsze. Przykłady mnożyły się tysiącami na jego
oficjalnym facebooku. A tak się wszyscy starali dobrze wychować Zoję. Myślał,
że różniła się od swoich rówieśniczek.
- No to co!
- Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że popierający ją zawsze we wszystkim
Andriuszka, tym razem tak bardzo się przeciwstawiał. A rodzice niestety bardzo
liczyli się z jego zdaniem. W rodzinie, znany w całej Azji brat, był numerem
jeden, ukochanym synem i wnukiem, z którego wszyscy byli dumni. Ostatnio wygrał
nawet bardzo prestiżowy konkurs na najlepszego azjatyckiego artystę roku.
Gratulował mu sam prezydent Ukrainy, mówiąc, że jest ich najlepszą wizytówką i
reklamą.
- W
porównaniu z tobą, to starszy pan! W dodatku po przejściach. - W myślach
mężczyzna liczył kwiaty na tapecie, by nie wstać i nie dać siostrze kilku
porządnych klapsów. On dosłownie uciekł swojemu menażerowi, przyjdzie mu za to
słono zapłacić, oj przyjdzie, by wytłumaczyć jej jak ogromny błąd popełniała, a
ona plotła bzdury.
- Nie
obrzydzisz mi go Panie Lusterko! - W domu Demkowiczów wszyscy wiedzieli, że
Andriei miał absolutną obsesję na punkcie swojej twarzy i każdego dnia
pracowicie ją pielęgnował. Potrafił tkwić w łazience dobrą godzinę,
dopracowując detale, by dobrze wypaść przed kamerami. Na kosmetykach znał się
lepiej od niejednej dziewczyny. Dziecinne przezwisko z czasów, kiedy miał pełno
pryszczy jak większość nastolatków, traktował jako wyjątkową zniewagę. - To co,
że jest rozwodnikiem! - Warknęła.
- Taka młoda
dziewczyna powinna sobie wybrać kogoś godnego jej serca, a nie towar z drugiej
ręki! - Andriei poczuł, że zwyczajnie zmarnował czas, a wszystko było winą
twórcy bzdurnych romansów. Nie miał pojęcia jak ludzie mogli brać na poważnie
takie brednie, przestał w nie wierzyć gdzieś po dwudziestce. Wielka miłość,
przez duże W i M istniała tylko w głowach, takich szkodliwie społecznie
osobników, jak ten cały Zauber. Młodzi ludzie nabijali sobie nią głowy, by potem
na nie upaść, zazwyczaj z dużej wysokości, jak było w jego przypadku. W życiu
liczyły się jedynie pasje, które nadawały mu kolorów i blasku. Muzyka nigdy go
nie zawiodła, była jego przyjaciółką i kochanką od dzieciństwa. Nie pytała o
sławę, urodę czy pieniądze. Dawała poczucie nieskrępowanej wolności. Kiedy
porównywał do niej znane mu kobiety, przegrywały na starcie.
- Gadasz jak
nasza babcia. - Zoję aż poderwało z kanapy. - Przyjdzie i na ciebie czas.
Rozpiszesz wtedy casting wśród swoich wielbicielek na godną nazwiska Demkowicz,
idealną partnerkę - piękną, wykształconą, koniecznie dziewicę, która ci będzie
we wszystkim potakiwać, rodzić dzieci i ozdobi twój dom, palancie. Matka już zagaja o wnuki, więc braciszku
zacznij się bać!
- Od kiedy
stałaś się taka wulgarna? - Uznał ten wyskok za zgubny wpływ tego cholernego
Zaubera. Jego książki były pełne przekleństw. - Ten grafoman uszkodził ci mózg.
- Skąd
wiesz, że grafoman? Nie czytałeś żadnej jego powieści.
- Raz
zerknąłem. Gej romanse jakoś mnie nie kręcą. To dobre dla rozhisteryzowanych
małolat i znudzonych codzienną rutyną żon! Jak do niego pojedziesz, stracisz
szansę na dobre małżeństwo w przyszłości. Kto weźmie dziewczynę, która sama
włóczy się po świecie w podejrzanym towarzystwie? - Nie miał pojęcia, co się
działo z siostrą. Jeszcze niedawno była słodką, cichą dziewczyną,
nieodstępującą go na krok. Okropny pisarzyna zza miedzy zmienił ją nie do
poznania.
-
Przynudzasz jakbyś czytał podręcznik manier dla dziewcząt. Zupełnie cię
pokręciło od tych mądrości mamy i babuszki. Ocknij się. Mamy 2018 rok. W jakiej
bajkowej krainie żyjesz? Utknąłeś w Nibylandi Panie Lusterko! - Chciało jej się
płakać. Jej brat coraz bardziej przypominał macho ze starych filmów. Niby na
codzień taki przykładny dżentelmen, a kobietę widział jedynie w domu, u boku
męża, z gromadką dzieci przyczepioną do fartucha. Głupi Naj Naj, jak nieraz
określali go kumple, prywatnie był strasznym sztywniakiem.
- A rób co
chcesz! Ale jak się dowiem, że ten cały Adam zbytnio się do ciebie zbliżył, to
po kozacku, tak mu obiję gębę, że nigdy nie udzieli żadnego wywiadu. Przyjadę
do LA i narobię mu wstydu na całą Amerykę z przyległościami. - Straszne żałował
w tej chwili, że rakiety ziemia - powietrze były niedostępne na Allegro.
Chętnie kupiłby jakąś i wystrzelił do tego starego piernika, który zawrócił w
głowie jego siostrze.
- Tylko
spróbuj! - wrzasnęła buńczucznie dziewczyna. W duchu jednak doskonale znała wybuchowy
charakter Andrieia. Jeśliby tylko uznał, że jej honor został zbrukany
przyjechałby, choćby za ocean. Jedyna nadzieja w jego menadżerze, który
ostatnio mógł przebierać w propozycjach dla podopiecznego i piał z zachwytu.
Nie miała pojęcia jakim cudem brat znalazł czas, by przyjechać do domu i
prowadzić z nią tą głupią gadkę umoralniającą. Mimo, że nigdy nie rwał się do
bitki i zachowywał jak przystało na mężczyznę z porządnej rodziny, trochę się
jednak wystraszyła. Kilka lat ćwiczył
sztuki walki i zaprzestał dopiero, kiedy jego kariera nabrała rozpędu, a Adam
wyglądał na takiego delikatnego.
- Masz dwadzieścia pięć lat, a gadasz jak
dziadek Mitia. Nigdy nikogo nie kochałeś, więc nie wiesz jak to jest, kiedy
serce mocno zabije na widok jakieś osoby.
- Co ty tam
wiesz maluchu. - Nie miał ochoty słuchać życiowych mądrości od smarkuli, która
mu sięgała ledwie do ramienia. - Też mi miłość z telewizji.
- Phi.
Znawca. Ta drętwa Katia z twojego rocznika się nie liczy. - Pokazała mu język.
Nie była głupia, swoje wiedziała. Od dawana obserwowała tę ,,parę celebrytów''
jak ich w myślach nazywała. Nie mogła wyobrazić ich sobie jako kochanków. Mimo
temperamentu, którym wprost kipiał brat, ledwo wymienił z nią kilka pocałunków.
Dlaczego? Licho raczyło wiedzieć. Na miejscu tej niedojdy ze skrzypcami, jakby
miała pod ręką takie seksowne ciacho, sama przycisnęłaby go do jakiegoś drzewa.
Z kumplami dogadywał się bez przeszkód, okazywał im wiele serdeczności i
troski. Tymczasem wobec dziewczyn trzymał odkąd pamiętała jakiś dystans. Będzie
musiała się tym zająć po powrocie. Mimo, że był palantem, zasługiwał na
najlepszą.
- Powinnaś
brać z niej przykład, to czarująca dziewczyna. Pobierzemy się w odpowiednim
czasie. Na razie moja kariera dopiero się rozwija. Nie musimy się spieszyć. -
Andriei był coraz bardziej zirytowany. Doskonale zawsze wiedział czego chce i z uporem do tego
dążył. Miał do zrealizowania mnóstwo pomysłów. Sercowe komplikacje, wbrew temu
o czym często śpiewał, nie były mu do niczego potrzebne. Teraz najważniejsza
była długa trasa koncertowa.
- Akurat. Wymówki,
wymówki... Te same od lat. Niby co was gołąbki powstrzymuje? - Zoja stanęła w
rozkroku, przyjmując zaczepną postawę. - Może ta mumia nie umie się całować?
- Nie bądź bezczelna. - Mimowolnie się
zaczerwienił. Niestety ten straszny, okropnie krępujący nawyk z dzieciństwa,
nadal mu pozostał. Prasa miała z tego nieraz niezłą polewkę, raz uznając to za
urocze, kiedy indziej za zabawne. - Jesteś
za młoda, żeby wiedzieć co to miłość. - Dopiero co wycierał jej nos, a teraz
smarkula śmiała mu pyskować.
- Nie
kochasz Katiuszy. Znacie się tak długo, że po prostu przyzwyczaiłeś się do jej
cienia za swoimi plecami. Stanowi też świetną wymówkę wobec twoich fanek, żeby
się zbytnio nie kleiły. Miłość z podstawówki i tym podobne głupstwa. Naprawdę
jesteś bardziej niemądry niż ja. - Brat był strasznym frajerem, chyba
nawet wierzył w te brednie, którymi ją
raczył.
- Ty się
tylko trzymaj na przyzwoitą odległość od tego całego Adama, panienko. Sam się
zajmę swoimi sprawami osobistymi.
- Mój ty
wzorze opanowania, jesteś okropnie naiwny. Nie można sobie zaplanować życia.
Jestem pewna, że kiedyś ta twoja samokontrola pryśnie jak bańka mydlana. Mam
nadzieję, że wtedy będę obok i zrobię ci pamiątkowe zdjęcie, a najlepiej kilka.
I nie dam się zastraszyć Panie Lusterko! - Odwróciła się na pięcie i wybiegła z
pokoju.
Na szczęście
dla Zoji sławny brat nie miał czasu zostać na dłużej, bo jej wyjazd nigdy nie
doszedłby do skutku. Rodzice, zajęci swoimi sprawami, nie mieli cierpliwości do
słuchania jęków. Po długiej batalii w końcu ulegli. Dzięki temu siedziała
obecnie w taksówce mknącej przez LA, a jej serce omal nie wyskoczyło z piersi.
Z pewnością w tej chwili nie było na świecie nikogo szczęśliwszego od niej,
marzenia się spełniały tu i teraz.
No i teraz mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńJestem zaintrygowana prologiem i 1 rozdziałem tej niespodziewankowej książki.
Czy mi się zdaje czy planujesz muzyka połączyć z pisarzem?
Cieszę się ogromnie, że znowu pozwalasz nam cieszyć się Twoją twórczością.
Weny i pogody życzy Mefisto
Plącze mi się to opo po głowie od roku. Musiałam coś z tym zrobić bo pomysły, mnożą się jak ślimaki w moim akwarium i rozwalają mi mózg.Będę też powoli kończyć ,,Świeżynkę", a potem ,,Znamię ciemności".
UsuńJestem co najmniej zachwycona ;):)
UsuńPewnie rzadko to czytasz, ale muszę napisać,że niesamowicie rozwinęłaś swój warsztat i praktycznie nie spotyka się już błędów ani stylistycznych ani sytuacyjnych.Mam czasem wrażenie, że czytam w pełni profesjonalnie napisaną,zedytowaną i wydaną książkę a nie jak twierdzisz amatorskie pisanie.
Pełny zachwytu Mefisto pozdrawia i pomysły na nowe opowiadania niech się mnożą jak pchły lub króliczki.
Hej,
OdpowiedzUsuńmuszę powiedzieć, że niesamowicie się zapowiada, coś mi się zdaje, że będzie tutaj sporo komedii, Zoia jest taka szczęśliwa, że może spotkać swojego idola, w którym się zakochała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia