środa, 19 września 2018

Rozdział 6



Przez większość dnia mieszkańcy Luogo di Silenzio ciężko pracowali - aktorzy ćwiczyli role, od czasu do czasu słychać było wrzaski Jeni, kiedy panowie beztrosko zapominali tekstów, Adam z Andrieiem mieli już ogólny zarys piosenki, nawet Zoja opalając się nad basenem korzystała z laptopa i przyswajała nowe angielskie zwroty, które mogłyby przydać się jej w tłumaczeniu. O czternastej żołądki wszystkich zaczęły głośno dopominać się o swoje prawa tym bardziej, że Celina pootwierała okna i z kuchni dochodziły nieziemskie aromaty. Na dźwięk głosu gospodyni wygłodniałe stadko zgodnie potruchtało na obiad. Jedynie Zoja nie zareagowała na wezwanie, ponieważ miała na uszach słuchawki. Zatrzymali się przed jej materacem na którym leżała. Andriei szturchnął ją palcem w ramię.
- Ej Łaciata nie śpij, dają jedzonko. - Natychmiast się odsunął i schował za plecami aktorów, nieczyste sumienie nakazywało mu ostrożność.
- Przestań mnie przezywać. Dziecinniejesz. - Dziewczyna wstała niechętnie, szybko owijając się kąpielowym ręcznikiem. Plan spalił na panewce. Chciała zwabić Adama, a nie całą bandę, okupującą willę niczym wojsko. Zauważyła, że dziwnie się jej przyglądają i trzymają z daleka, jakby coś powstrzymywało ich przed podejściem bliżej.
- To chyba trąd. Byłaś skarbie ostatnio w krajach tropikalnych? - Na twarzy Jenni malował się pełen obrzydzenia grymas.
- Wygląda raczej na bielactwo. - Bred wyciągnął rękę z zamiarem dotknięcia jej pleców, ale pod ciężkim spojrzeniem Andrieia szybko zrezygnował.
- Nie pomyliłaś dziecko wybielacza z szamponem do włosów? - Usiłował rozwiązać zagadkę George.
- No co ty, przecież to strasznie śmierdzi. Raczej grzybica, plamy są duże i owalne. Moj kuzyn miał coś podobnego. - Na takie oświadczenie Adama Zoję, która do tej pory czuła się jak robak pod mikroskopem, aż wyprostowało. Miała złe, bardzo złe przeczucia. Zerwała się i boso pognała do holu. Stanęła przed dużym, kryształowym lustrem. Od stóp do głów  pokryta była białymi łatami, jakby ją dopadł w śnie szalony malarz. Jaśniejsze przebarwienia odbijały się mocno od naturalnie śniadej, opalonej skóry.
- Aaa...! Niech mnie ktoś obudzi! - Zawyła zrozpaczona. Przyjechała tutaj, by pokazać się swojemu idolowi z najlepszej strony, a teraz wyglądała jakby ją dopadła paskudna choroba zakaźna. Powinna teraz zamienić się w ropuchę i zniknąć w najbliższym bajorze na sto lat. Niestety życie to nie bajka, a szkoda.
- Nie martw się mała, mućki też są urocze. Mają wielkie, mięciutkie mordy i lśniące futerka. - Pisarz usiłował ją niezręcznie pocieszyć. - Jutro zawieziemy cię do dermatologa.
- Zamknij się u licha. - Bred przewrócił oczami. Jak zwykle język Adama działał niezależnie od niego, nawet kiedy miał najlepsze intencje, ujawniała się jego skłonność do groteski i karykatury, a biedna dziewczyna została już wystarczająco upokorzona. Uważał pisarza za przemiłego faceta, niestety kompletnie nie mającego wyczucia w sprawach damsko - męskich. Nic dziwnego, że nadal był singlem. Od jego bezpośredniości i malowniczych porównań ludziom często opadały i nogi, i ręce.
- Oo..! Nie patrz na mnie! - Dziewczyna złapała ze stojącego pod ścianą stolika obrus i owinęła się nim niczym mumia. Widać jej było jedynie oczy. Taki wstyd. Wyglądali razem w lustrze jak Piękny i Bestia. Miała ochotę w tej chwili umrzeć.
- Myślicie, że zacznie dawać mleko? - Jeni, której wyraźnie poprawił się humor, też nie odmówiła sobie małej złośliwości. Rywalka wyglądała jak kosmitka i miała ją z głowy na dłuższy czas. Nie spodziewała się, że to będzie tak miły dzień.
- Może będzie musiała zacząć jeść trawę. - Dołożył swoje trzy grosze Andriei. Wiedział, że nie powinien się odzywać, ale smarkula zalazła mu zbyt mocno za skórę. Tym wystąpieniem natychmiast pogrążył się w oczach siostry, która popatrzyła na niego podejrzliwie. Zwykle, kiedy zaczęła kichać, zaczynał panikować i zawoził ją do znajomego lekarza. Teraz miał na twarzy szeroki uśmiech.
 - Gadaj, co mi zrobiłeś? - Ściągnęła z nogi klapka. - Zabiję cię świnio!! - Mężczyzna, który  spodziewał się ataku, zręcznie uniknął ciosu.
- Domyśl się! - Nie miał zamiaru czekać, aż ogarnięta furią siostra przerobi jego cenną twarz na kotlety. Jednym susem dopadł tarasu i wyskoczył przez barierkę. Miał dzisiaj w studiu filmowym próbę do znanego programu Zmagania Idoli. Reżyser zabiłby go dużo skuteczniej, jeśliby pozwolił jej na podrapanie sobie policzków, albo co gorsza podbicie oka. Te lakierowane szpony wyglądały całkiem groźnie. Postanowił nie wracać na noc i poczekać, aż Zoja nieco ochłonie.
***
   Szybko okazało się, że plan filmowy nie był wcale dla Demkowicza bezpieczniejszym miejscem. Zgodził się wziąć udział w rywalizacji, podczas której znani wokaliści kręcili krótkometrażowe filmiki, popisywali się amatorskimi talentami aktorskimi  i śpiewali, a publiczność zgromadzona w studiu oceniała ich wysiłki. Lubił nowe wezwania, chętnie sprawdzał się w nieznanych mu dziedzinach. Zawsze dawał z siebie sto procent, nigdy nie odpuszczał, nawet jeśli nie miał szans na wygraną. W tym wypadku jednak okazało się, że sam był swoim największym wrogiem i problem leżał bynajmniej nie w braku doświadczenia aktorskiego. Reżyser siedział na fotelu z megafonem w ręce i wyglądał na kompletnie załamanego.
- Jeszcze raz. - Wychrypiał, bo była to już dwudziesta szósta próba miłosnej sceny między kochankami. Musiał nauczyć tego niedorajdę grać, bo potem cały filmik był nagrywany za jednym podejściem, bez możliwości korekty.  - Zbliż się do niej, weź chociaż za rękę. - Z daleka wszystko wyglądało niemal idealnie. Niestety, kiedy tylko odległość między Andrieiem a dziewczyną zaczynała się zmniejszać, sztywniał niczym kołek w płocie. Reżyser za nic nie mógł tego zrozumieć. O tym mężczyźnie marzyły tłumy zachwyconych każdym gestem fanek, z jego punktu widzenia miał wszystko - sławę, urodę i pieniądze. Co się z nim działo? O brak wprawy raczej go nie podejrzewał, chętnych by go wprowadzić w tajniki alkowy na pewno były tysiące, zresztą miał już na boga dwadzieścia pięć lat.
- No dobrze... - W głosie piosenkarza nie słychać było entuzjazmu, tylko ponurą zawziętość. Stojąca naprzeciwko niego dziewczyna była naprawdę ładna, niestety nie wywoływała w nim żadnych emocji. Udawanie zainteresowania okazało się dla niego trudniejsze niż przypuszczał. Przekleństwem okazała się piękna, wrażliwa twarz pokazująca perfekcyjnie każdą emocję. Aktorstwo znacznie różniło się od wokalnych występów, tutaj trzeba było wejść w bliski kontakt fizyczny z drugim człowiekiem, czego nigdy nie lubił. Kiedy ktoś wkraczał w jego strefę bezpieczeństwa natychmiast mógł dostrzec niechęć, znajomi doskonale o tym wiedzieli i unikali nawet poklepywania go po plecach.
- Pokażę ci. - Reżyser rozumiał, że młodzi spotkali się po raz pierwszy i czują skrępowani, ale żeby aż tak bać się takiej ślicznej dziewczyny. O tam nie miałby żadnego problemu w pocałowaniu tej zalotnej brunetki. Być może Demkowicz był po prostu strasznie wybredny i narzucona mu przez wytwórnię aktorka czymś go do siebie zraziła. Należało jednak skończyć film, a to była kluczowa scena. - Patrz. Podchodzisz do niej, uśmiechasz się słodko, obejmujesz w pasie, gładzisz po policzku i całujesz. Powoli i delikatnie, to w końcu twoja ukochana. - Oczywiście wszystko zademonstrował na oszołomionym nieco rozwojem sytuacji Andrieiu, który zdążył jedynie odchylić się do tyłu by uniknąć niechcianych czułości. Facet śmierdział jakimiś okropnymi papierosami.
- Oh.. - Odskoczył w ostatniej chwili, kiedy wargi mężczyzny były już bardzo blisko. Na myśl o intymnym zbliżeniu zrobiło mu się niedobrze. - Rozumiem, wszyściutko. Nie musi pan już mi więcej tego pokazywać. Proszę o dziesięć minut przerwy. - Prawdę mówiąc zaczynał trochę panikować. Nie mógł się wycofać z tego programu na trzy dni przed emisją. Dlaczego nie wybrał choćby horroru, tylko tą żałosną historię miłosną? Musiał coś wymyślić. Rezygnacja nie leżała w jego charakterze. Miłość była dla niego raczej czymś nieokreślonym i odległym i wolałby, żeby tak pozostało. Wspomnienia swojego pierwszego zauroczenia nadal stały mu kością w gardle. Kiedy ostatnio doznał tego rodzaju emocji w stosunku do drugiej osoby? Co wtedy czuł? Elena, Zoja...? To było tak dawno, że nie pamiętał nawet ich zapachu. Właśnie zapach. Zawsze był dla niego ważny. Ostatnio, ku jego ogromnemu zaskoczeniu, zyskał nawet imię. Rozgrzana słońcem skóra, strugi wody, olejek do opalania przywodzący na myśl drzewo sandałowe i cynamon. Tak bardzo chciał jej wtedy dotknąć, że omal nie zmiażdżył sobie klatki sztangą. Czerwone kąpielówki opinające krągłe pośladki. Niechciane gorąco, ogarniające jego ciało. Czułość i smutek zalewający serce na widok długiej blizny. Wstał.
- Możemy zaczynać. - Zatrzymał w głowie powstały obraz, teraz tylko musiał przenieść go na dziewczynę.
- Jesteś pewny? - W reżysera wstąpiła nadzieja na widok jego determinacji. Za oknami księżyc już stał wysoko na niebie, a cała ekipa dyskretnie poziewywała.
- Oczywiście. - Aktorzy zajęli wymagane pozycje. Kiedy Anriei ruszył powoli w kierunku dziewczyny, śpiewając delikatnym, czułym głosem piękną balladę miłosną wszyscy na planie zostali oczarowani. Mechanicznie wykonywali swoje czynności, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Dziewczyna w zwiewnej, białej sukience wyglądała jak ucieleśnienie wymarzonej narzeczonej. Otwarła szeroko oczy, nie mogąc uwierzyć, że to ten sam sztywny mężczyzna, który narobił jej siniaków, niezręcznie chwytając za ramiona. Czarne źrenice otoczone firankami długich rzęs wabiły ją do siebie. Ah to stanowcze, pełne niewypowiedzianych pragnień męskie spojrzenie. Słowa piosenki powodowały drżenie w całym ciele. Miała do czynienia z wieloma doświadczonymi amantami filmowymi, ale żaden z nich nie wywołał w niej tak silnych uczuć. Silne, pewne ręce objęły ją w talii. Zamknęła oczy i podniosła głowę do pocałunku. Niestety zamiast gorących warg, poczuła na swojej twarzy dłoń o rozpostartych palcach.
- Mama zabroniła mi się całować. - Rozległ się niespodziewanie zimny, kpiący głos Andrieia. Usta należały do niego i nie miał zamiaru dzielić się nimi z byle kim. - To powinno wystarczyć. Prawda?  - Ze wszystkich stron sali rozległy się tłumione chichoty i parsknięcia. Ekipa filmowa doskonale się bawiła. Senność przeszła im jak ręką odjął.
- Ach... - Dziewczyna zupełnie oszołomiona i zdezorientowana otworzyła oczy. Zamrugała powiekami. Demkowicz stał dwa kroki od niej i spokojnie poprawiał wywinięty kołnierzyk koszuli. Poczuła jak rumieniec okrywa ją aż po dekolt. - Niech cię szlag! - Wypadła z roli kulturalnej, światowej artystki. Ten facet zasługiwał na wszystko co najgorsze.
Tymczasem dla widzów, mina głównej aktorki, która wcześniej dała im się we znaki swoimi kaprysami gwiazdy drugiej kategorii, była bezcenna. Prawie każdemu udało się nakręcić na swój prywatny użytek scenę, którą natychmiast podzielili się w mediach społecznościowych, zanim producent zdołał im zabronić.
- Niech będzie. - Reżyser postanowił zadowolić się tym co dostał. Jeśli ten rozpieszczony dupek nie chciał się całować to trudno. Scena była wystarczająco romantyczna dla rzeszy jego fanek. Nie miał zamiaru siedzieć w studiu do rana.
***
   Bred i George od rana mieli świetne humory. Nie mogli się zdecydować czy właśnie oglądali komedię czy dramat. Cały internet aż huczał od plotek i domysłów. Wszyscy z zapartym tchem czekali na rezultaty pracy reżysera, zaskoczonego ogromem zainteresowania filmem. Postanowił dać z siebie wszystko podczas montażu. Panowie siedzieli na tarasie, raz po raz odtwarzając scenę pocałunku Andreia i zaśmiewali się do łez.
- Myślisz, że on tak na serio z tą mamą? - Bredowi dziewczyna w ramionach piosenkarza wydawała się całkiem apetyczna. - Może przestrzega jakiś rodzinnych tradycji?
- Srata tata...- George popukał się po głowie. - Już dawno przestał być dzieckiem. Facet sam nie wie czego chce i lepiej by się dowiedział dla dobra wszystkich zainteresowanych.
- Jak trochę poćwiczy będzie z niego niezły aktor. Ta mała omal nie zemdlała. - On uznał scenę za całkiem gorącą. Na pewno panny z fanklubów będą ją sobie puszczać do poduszki. - Zostałeś wieszczem? - Ponure stwierdzenie, zazwyczaj nieskłonnego do filozofowania kolegi, trochę go zaskoczyło.
- Naprawdę myślisz, że jakiś reżyser pozwoliłby mu na takie kaprysy? Jeśli akceptujesz rolę, wiesz na co się zgadzasz i nie ma tutaj miejsca na dziecinne uniki. - Zjadł zęby na planach filmowych i dobrze wiedział jak się kręci ten biznes. - Będzie musiał wziąć udział w scenie łóżkowej i co powie?
-  Macanie dopiero po ślubie? - Bred popluł się piwem.
- Taa... - Nadal go suszyło, a dzień zapowiadał się na strasznie upalny. Mieli przerwę w zdjęciach i praktycznie nic do roboty. W takich chwilach obu panom przychodziły do głowy najbardziej ryzykowne pomysły, ale czym byłoby życie bez odrobiny adrenaliny. - Może powinniśmy go trochę podszkolić?
- Tylko trzeba tak bardziej delikatnie...- Niby Andriei nie wyglądał na strachliwego, ale zauważył, że w intymnych sytuacjach robił się nieśmiały.
- Przynajmniej do pierwszych trzech drinków..- Każdy posiadał instynkt, problem w tym, w która stronę skierowany. Miał swoje podejrzenia. Nikt bez powodu nie rozpłaszczał dłonią twarzy ślicznej, w dodatku chętnej dziewczynie.
- Przecież on nie pije. - Czarujący dzieciak był strasznie zasadniczy, jeśli się na coś uparł nie będzie łatwo zwieść go ze ścieżki cnoty.
- Każdy tak na początku mówi...- Jeszcze się taki nie urodził, którego nie udałoby się im dwóm, zwieść na manowce. Bred postanowił poszerzyć rozrywkowe grono o kilku przystojnych chłopców. I oby tylko Adam się o tym nie dowiedział. Na szczęście miał na mieście małe mieszkanko, którym się nie afiszował.
   Kiedy Demkowicz późnym popołudniem wkroczył do domu panowie mieli już opracowany plan porwania. Edukacja młodego człowieka niezaprzeczalnie leżała w ich gestii i jako starzy wyjadacze nie mogli puścić takiego niewinnego kwiatuszka na niebezpieczne wody show biznesu. Nic nie mogło pójść nie źle. Znali dyskretne miejsca, gdzie można było nieźle zabalować, bez strachu natknięcia się na natrętnych paparazzi. Wzięli pod ramiona zaskoczonego piosenkarza i zawlekli do taksówki. Wsiedli z dwóch stron by mu uniemożliwić ucieczkę.

3 komentarze:

  1. No to się Andriei doczekał....I chłopaki zagięli na niego parol i z siostry zrobił sobie wroga ...ech i po co mu to było???
    Weny życzy Mefisto

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    wspaniały rozdział, haha no i chłopaki zagięli parol na  Andrei teraz, jeszcze na dodatek zrobił sobie wroga z siostry, ta scena do filmiku była po prostu cudowna...
    też chciałam Ci życzyć wszystkiego dobrego w Nowym Roku...
    weny, czasu i chęci na pisanie, tworzenie nowych historii, ale żeby nie było, że myślę tylko o opowiadaniach ;) to po prostu życzę aby rok nadchodzący był jeszcze lepszy od tego, aby wszystko się udawało i samych sukcesów...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Goyang Casino Hotel - Las Vegas
    Goyang Casino Hotel is the official name งานออนไลน์ of the www.jtmhub.com property for its gaming facilities in casinosites.one the resort Las Vegas. The resort's goyangfc.com gaming floor, casino, and spa 출장마사지 are

    OdpowiedzUsuń