Przez
większość dnia mieszkańcy Luogo di Silenzio ciężko pracowali - aktorzy ćwiczyli
role, od czasu do czasu słychać było wrzaski Jeni, kiedy panowie beztrosko
zapominali tekstów, Adam z Andrieiem mieli już ogólny zarys piosenki, nawet
Zoja opalając się nad basenem korzystała z laptopa i przyswajała nowe
angielskie zwroty, które mogłyby przydać się jej w tłumaczeniu. O czternastej żołądki
wszystkich zaczęły głośno dopominać się o swoje prawa tym bardziej, że Celina
pootwierała okna i z kuchni dochodziły nieziemskie aromaty. Na dźwięk głosu
gospodyni wygłodniałe stadko zgodnie potruchtało na obiad. Jedynie Zoja nie
zareagowała na wezwanie, ponieważ miała na uszach słuchawki. Zatrzymali się przed
jej materacem na którym leżała. Andriei szturchnął ją palcem w ramię.
- Ej Łaciata
nie śpij, dają jedzonko. - Natychmiast się odsunął i schował za plecami aktorów,
nieczyste sumienie nakazywało mu ostrożność.
- Przestań
mnie przezywać. Dziecinniejesz. - Dziewczyna wstała niechętnie, szybko owijając
się kąpielowym ręcznikiem. Plan spalił na panewce. Chciała zwabić Adama, a nie
całą bandę, okupującą willę niczym wojsko. Zauważyła, że dziwnie się jej
przyglądają i trzymają z daleka, jakby coś powstrzymywało ich przed podejściem
bliżej.
- To chyba
trąd. Byłaś skarbie ostatnio w krajach tropikalnych? - Na twarzy Jenni malował
się pełen obrzydzenia grymas.
- Wygląda
raczej na bielactwo. - Bred wyciągnął rękę z zamiarem dotknięcia jej pleców,
ale pod ciężkim spojrzeniem Andrieia szybko zrezygnował.
- Nie
pomyliłaś dziecko wybielacza z szamponem do włosów? - Usiłował rozwiązać
zagadkę George.
- No co ty,
przecież to strasznie śmierdzi. Raczej grzybica, plamy są duże i owalne. Moj
kuzyn miał coś podobnego. - Na takie oświadczenie Adama Zoję, która do tej pory
czuła się jak robak pod mikroskopem, aż wyprostowało. Miała złe, bardzo złe
przeczucia. Zerwała się i boso pognała do holu. Stanęła przed dużym,
kryształowym lustrem. Od stóp do głów pokryta była białymi łatami, jakby ją dopadł w
śnie szalony malarz. Jaśniejsze przebarwienia odbijały się mocno od naturalnie
śniadej, opalonej skóry.
- Aaa...!
Niech mnie ktoś obudzi! - Zawyła zrozpaczona. Przyjechała tutaj, by pokazać się
swojemu idolowi z najlepszej strony, a teraz wyglądała jakby ją dopadła paskudna
choroba zakaźna. Powinna teraz zamienić się w ropuchę i zniknąć w najbliższym
bajorze na sto lat. Niestety życie to nie bajka, a szkoda.
- Nie martw
się mała, mućki też są urocze. Mają wielkie, mięciutkie mordy i lśniące
futerka. - Pisarz usiłował ją niezręcznie pocieszyć. - Jutro zawieziemy cię do
dermatologa.
- Zamknij
się u licha. - Bred przewrócił oczami. Jak zwykle język Adama działał niezależnie
od niego, nawet kiedy miał najlepsze intencje, ujawniała się jego skłonność do
groteski i karykatury, a biedna dziewczyna została już wystarczająco
upokorzona. Uważał pisarza za przemiłego faceta, niestety kompletnie nie mającego
wyczucia w sprawach damsko - męskich. Nic dziwnego, że nadal był singlem. Od
jego bezpośredniości i malowniczych porównań ludziom często opadały i nogi, i
ręce.
- Oo..! Nie
patrz na mnie! - Dziewczyna złapała ze stojącego pod ścianą stolika obrus i
owinęła się nim niczym mumia. Widać jej było jedynie oczy. Taki wstyd. Wyglądali
razem w lustrze jak Piękny i Bestia. Miała ochotę w tej chwili umrzeć.
- Myślicie,
że zacznie dawać mleko? - Jeni, której wyraźnie poprawił się humor, też nie
odmówiła sobie małej złośliwości. Rywalka wyglądała jak kosmitka i miała ją z
głowy na dłuższy czas. Nie spodziewała się, że to będzie tak miły dzień.
- Może
będzie musiała zacząć jeść trawę. - Dołożył swoje trzy grosze Andriei. Wiedział,
że nie powinien się odzywać, ale smarkula zalazła mu zbyt mocno za skórę. Tym
wystąpieniem natychmiast pogrążył się w oczach siostry, która popatrzyła na
niego podejrzliwie. Zwykle, kiedy zaczęła kichać, zaczynał panikować i zawoził
ją do znajomego lekarza. Teraz miał na twarzy szeroki uśmiech.
- Gadaj, co mi zrobiłeś? - Ściągnęła z nogi
klapka. - Zabiję cię świnio!! - Mężczyzna, który spodziewał się ataku, zręcznie uniknął ciosu.
- Domyśl
się! - Nie miał zamiaru czekać, aż ogarnięta furią siostra przerobi jego cenną
twarz na kotlety. Jednym susem dopadł tarasu i wyskoczył przez barierkę. Miał
dzisiaj w studiu filmowym próbę do znanego programu Zmagania Idoli. Reżyser
zabiłby go dużo skuteczniej, jeśliby pozwolił jej na podrapanie sobie policzków,
albo co gorsza podbicie oka. Te lakierowane szpony wyglądały całkiem groźnie. Postanowił
nie wracać na noc i poczekać, aż Zoja nieco ochłonie.
***
Szybko okazało się, że plan filmowy nie był
wcale dla Demkowicza bezpieczniejszym miejscem. Zgodził się wziąć udział w
rywalizacji, podczas której znani wokaliści kręcili krótkometrażowe filmiki,
popisywali się amatorskimi talentami aktorskimi i śpiewali, a publiczność zgromadzona w studiu
oceniała ich wysiłki. Lubił nowe wezwania, chętnie sprawdzał się w nieznanych
mu dziedzinach. Zawsze dawał z siebie sto procent, nigdy nie odpuszczał, nawet
jeśli nie miał szans na wygraną. W tym wypadku jednak okazało się, że sam był
swoim największym wrogiem i problem leżał bynajmniej nie w braku doświadczenia
aktorskiego. Reżyser siedział na fotelu z megafonem w ręce i wyglądał na
kompletnie załamanego.
- Jeszcze
raz. - Wychrypiał, bo była to już dwudziesta szósta próba miłosnej sceny między
kochankami. Musiał nauczyć tego niedorajdę grać, bo potem cały filmik był
nagrywany za jednym podejściem, bez możliwości korekty. - Zbliż się do niej, weź chociaż za rękę. - Z
daleka wszystko wyglądało niemal idealnie. Niestety, kiedy tylko odległość
między Andrieiem a dziewczyną zaczynała się zmniejszać, sztywniał niczym kołek
w płocie. Reżyser za nic nie mógł tego zrozumieć. O tym mężczyźnie marzyły
tłumy zachwyconych każdym gestem fanek, z jego punktu widzenia miał wszystko -
sławę, urodę i pieniądze. Co się z nim działo? O brak wprawy raczej go nie
podejrzewał, chętnych by go wprowadzić w tajniki alkowy na pewno były tysiące,
zresztą miał już na boga dwadzieścia pięć lat.
- No
dobrze... - W głosie piosenkarza nie słychać było entuzjazmu, tylko ponurą
zawziętość. Stojąca naprzeciwko niego dziewczyna była naprawdę ładna, niestety
nie wywoływała w nim żadnych emocji. Udawanie zainteresowania okazało się dla
niego trudniejsze niż przypuszczał. Przekleństwem okazała się piękna, wrażliwa
twarz pokazująca perfekcyjnie każdą emocję. Aktorstwo znacznie różniło się od
wokalnych występów, tutaj trzeba było wejść w bliski kontakt fizyczny z drugim
człowiekiem, czego nigdy nie lubił. Kiedy ktoś wkraczał w jego strefę
bezpieczeństwa natychmiast mógł dostrzec niechęć, znajomi doskonale o tym
wiedzieli i unikali nawet poklepywania go po plecach.
- Pokażę ci.
- Reżyser rozumiał, że młodzi spotkali się po raz pierwszy i czują skrępowani,
ale żeby aż tak bać się takiej ślicznej dziewczyny. O tam nie miałby żadnego problemu
w pocałowaniu tej zalotnej brunetki. Być może Demkowicz był po prostu strasznie
wybredny i narzucona mu przez wytwórnię aktorka czymś go do siebie zraziła.
Należało jednak skończyć film, a to była kluczowa scena. - Patrz. Podchodzisz
do niej, uśmiechasz się słodko, obejmujesz w pasie, gładzisz po policzku i
całujesz. Powoli i delikatnie, to w końcu twoja ukochana. - Oczywiście wszystko
zademonstrował na oszołomionym nieco rozwojem sytuacji Andrieiu, który zdążył
jedynie odchylić się do tyłu by uniknąć niechcianych czułości. Facet śmierdział
jakimiś okropnymi papierosami.
- Oh.. -
Odskoczył w ostatniej chwili, kiedy wargi mężczyzny były już bardzo blisko. Na
myśl o intymnym zbliżeniu zrobiło mu się niedobrze. - Rozumiem, wszyściutko.
Nie musi pan już mi więcej tego pokazywać. Proszę o dziesięć minut przerwy. -
Prawdę mówiąc zaczynał trochę panikować. Nie mógł się wycofać z tego programu
na trzy dni przed emisją. Dlaczego nie wybrał choćby horroru, tylko tą żałosną
historię miłosną? Musiał coś wymyślić. Rezygnacja nie leżała w jego
charakterze. Miłość była dla niego raczej czymś nieokreślonym i odległym i
wolałby, żeby tak pozostało. Wspomnienia swojego pierwszego zauroczenia nadal
stały mu kością w gardle. Kiedy ostatnio doznał tego rodzaju emocji w stosunku
do drugiej osoby? Co wtedy czuł? Elena, Zoja...? To było tak dawno, że nie
pamiętał nawet ich zapachu. Właśnie zapach. Zawsze był dla niego ważny.
Ostatnio, ku jego ogromnemu zaskoczeniu, zyskał nawet imię. Rozgrzana słońcem
skóra, strugi wody, olejek do opalania przywodzący na myśl drzewo sandałowe i
cynamon. Tak bardzo chciał jej wtedy dotknąć, że omal nie zmiażdżył sobie
klatki sztangą. Czerwone kąpielówki opinające krągłe pośladki. Niechciane
gorąco, ogarniające jego ciało. Czułość i smutek zalewający serce na widok
długiej blizny. Wstał.
- Możemy
zaczynać. - Zatrzymał w głowie powstały obraz, teraz tylko musiał przenieść go
na dziewczynę.
- Jesteś
pewny? - W reżysera wstąpiła nadzieja na widok jego determinacji. Za oknami
księżyc już stał wysoko na niebie, a cała ekipa dyskretnie poziewywała.
-
Oczywiście. - Aktorzy zajęli wymagane pozycje. Kiedy Anriei ruszył powoli w
kierunku dziewczyny, śpiewając delikatnym, czułym głosem piękną balladę miłosną
wszyscy na planie zostali oczarowani. Mechanicznie wykonywali swoje czynności,
nie mogąc oderwać od niego wzroku. Dziewczyna w zwiewnej, białej sukience
wyglądała jak ucieleśnienie wymarzonej narzeczonej. Otwarła szeroko oczy, nie
mogąc uwierzyć, że to ten sam sztywny mężczyzna, który narobił jej siniaków,
niezręcznie chwytając za ramiona. Czarne źrenice otoczone firankami długich
rzęs wabiły ją do siebie. Ah to stanowcze, pełne niewypowiedzianych pragnień
męskie spojrzenie. Słowa piosenki powodowały drżenie w całym ciele. Miała do
czynienia z wieloma doświadczonymi amantami filmowymi, ale żaden z nich nie
wywołał w niej tak silnych uczuć. Silne, pewne ręce objęły ją w talii. Zamknęła
oczy i podniosła głowę do pocałunku. Niestety zamiast gorących warg, poczuła na
swojej twarzy dłoń o rozpostartych palcach.
- Mama
zabroniła mi się całować. - Rozległ się niespodziewanie zimny, kpiący głos
Andrieia. Usta należały do niego i nie miał zamiaru dzielić się nimi z byle
kim. - To powinno wystarczyć. Prawda? -
Ze wszystkich stron sali rozległy się tłumione chichoty i parsknięcia. Ekipa
filmowa doskonale się bawiła. Senność przeszła im jak ręką odjął.
- Ach... -
Dziewczyna zupełnie oszołomiona i zdezorientowana otworzyła oczy. Zamrugała
powiekami. Demkowicz stał dwa kroki od niej i spokojnie poprawiał wywinięty
kołnierzyk koszuli. Poczuła jak rumieniec okrywa ją aż po dekolt. - Niech cię
szlag! - Wypadła z roli kulturalnej, światowej artystki. Ten facet zasługiwał
na wszystko co najgorsze.
Tymczasem
dla widzów, mina głównej aktorki, która wcześniej dała im się we znaki swoimi
kaprysami gwiazdy drugiej kategorii, była bezcenna. Prawie każdemu udało się
nakręcić na swój prywatny użytek scenę, którą natychmiast podzielili się w
mediach społecznościowych, zanim producent zdołał im zabronić.
- Niech
będzie. - Reżyser postanowił zadowolić się tym co dostał. Jeśli ten rozpieszczony
dupek nie chciał się całować to trudno. Scena była wystarczająco romantyczna
dla rzeszy jego fanek. Nie miał zamiaru siedzieć w studiu do rana.
***
Bred i George od rana mieli świetne humory.
Nie mogli się zdecydować czy właśnie oglądali komedię czy dramat. Cały internet
aż huczał od plotek i domysłów. Wszyscy z zapartym tchem czekali na rezultaty
pracy reżysera, zaskoczonego ogromem zainteresowania filmem. Postanowił dać z
siebie wszystko podczas montażu. Panowie siedzieli na tarasie, raz po raz
odtwarzając scenę pocałunku Andreia i zaśmiewali się do łez.
- Myślisz,
że on tak na serio z tą mamą? - Bredowi dziewczyna w ramionach piosenkarza
wydawała się całkiem apetyczna. - Może przestrzega jakiś rodzinnych tradycji?
- Srata
tata...- George popukał się po głowie. - Już dawno przestał być dzieckiem. Facet
sam nie wie czego chce i lepiej by się dowiedział dla dobra wszystkich
zainteresowanych.
- Jak trochę
poćwiczy będzie z niego niezły aktor. Ta mała omal nie zemdlała. - On uznał
scenę za całkiem gorącą. Na pewno panny z fanklubów będą ją sobie puszczać do
poduszki. - Zostałeś wieszczem? - Ponure stwierdzenie, zazwyczaj nieskłonnego
do filozofowania kolegi, trochę go zaskoczyło.
- Naprawdę
myślisz, że jakiś reżyser pozwoliłby mu na takie kaprysy? Jeśli akceptujesz
rolę, wiesz na co się zgadzasz i nie ma tutaj miejsca na dziecinne uniki. -
Zjadł zęby na planach filmowych i dobrze wiedział jak się kręci ten biznes. - Będzie
musiał wziąć udział w scenie łóżkowej i co powie?
- Macanie dopiero po ślubie? - Bred popluł się
piwem.
- Taa... -
Nadal go suszyło, a dzień zapowiadał się na strasznie upalny. Mieli przerwę w
zdjęciach i praktycznie nic do roboty. W takich chwilach obu panom przychodziły
do głowy najbardziej ryzykowne pomysły, ale czym byłoby życie bez odrobiny
adrenaliny. - Może powinniśmy go trochę podszkolić?
- Tylko
trzeba tak bardziej delikatnie...- Niby Andriei nie wyglądał na strachliwego,
ale zauważył, że w intymnych sytuacjach robił się nieśmiały.
-
Przynajmniej do pierwszych trzech drinków..- Każdy posiadał instynkt, problem w
tym, w która stronę skierowany. Miał swoje podejrzenia. Nikt bez powodu nie
rozpłaszczał dłonią twarzy ślicznej, w dodatku chętnej dziewczynie.
- Przecież
on nie pije. - Czarujący dzieciak był strasznie zasadniczy, jeśli się na coś
uparł nie będzie łatwo zwieść go ze ścieżki cnoty.
- Każdy tak
na początku mówi...- Jeszcze się taki nie urodził, którego nie udałoby się im
dwóm, zwieść na manowce. Bred postanowił poszerzyć rozrywkowe grono o kilku przystojnych
chłopców. I oby tylko Adam się o tym nie dowiedział. Na szczęście miał na
mieście małe mieszkanko, którym się nie afiszował.
Kiedy Demkowicz późnym popołudniem wkroczył
do domu panowie mieli już opracowany plan porwania. Edukacja młodego człowieka
niezaprzeczalnie leżała w ich gestii i jako starzy wyjadacze nie mogli puścić
takiego niewinnego kwiatuszka na niebezpieczne wody show biznesu. Nic nie mogło
pójść nie źle. Znali dyskretne miejsca, gdzie można było nieźle zabalować, bez
strachu natknięcia się na natrętnych paparazzi. Wzięli pod ramiona zaskoczonego
piosenkarza i zawlekli do taksówki. Wsiedli z dwóch stron by mu uniemożliwić
ucieczkę.
No to się Andriei doczekał....I chłopaki zagięli na niego parol i z siostry zrobił sobie wroga ...ech i po co mu to było???
OdpowiedzUsuńWeny życzy Mefisto
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, haha no i chłopaki zagięli parol na Andrei teraz, jeszcze na dodatek zrobił sobie wroga z siostry, ta scena do filmiku była po prostu cudowna...
też chciałam Ci życzyć wszystkiego dobrego w Nowym Roku...
weny, czasu i chęci na pisanie, tworzenie nowych historii, ale żeby nie było, że myślę tylko o opowiadaniach ;) to po prostu życzę aby rok nadchodzący był jeszcze lepszy od tego, aby wszystko się udawało i samych sukcesów...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Goyang Casino Hotel - Las Vegas
OdpowiedzUsuńGoyang Casino Hotel is the official name งานออนไลน์ of the www.jtmhub.com property for its gaming facilities in casinosites.one the resort Las Vegas. The resort's goyangfc.com gaming floor, casino, and spa 출장마사지 are